piątek, 27 marca 2015

Rozdział VIII

     Zostałam sama.... Wojtka odwiozłam pod hotel i szybko wróciłam do mieszkania, bojąc się spotkania z Andrzejem... Zabolało to co powiedział, ale miał rację... Tak się zachowałam, ale nie mogłam oprzeć się przyjmującemu... Ma coś w sobie... Coś co przyciąga mnie do niego... Nie potrafię tego wytłumaczyć. Wiem jedno, muszę starać się jak najszybciej o nim zapomnieć, bo ta znajomość skończy się źle. Wojtek jest zbyt roztargniony żebyśmy mogli być razem... Nie mogę patrzeć na siebie, ale na Kubę. Jego szczęście jest ważniejsze, a Włodarczyk, może nie znam go długo, ale wydaje się być osobą roztrzepaną. A ja potrzebuję stabilności... W ogóle o czym ja mówię... Przecież seks nie oznacza tego, że ktoś ma być od razu ze sobą... Z moich myśli wyrwał mnie dźwięk telefonu, spojrzałam na wyświetlacz i ujrzałam uśmiechniętego Wronę. Pamiętam jak robiłam to zdjęcie, na naszych wspólnych wakacjach, na które wybraliśmy się na Mazury. Ile się wtedy działo... Oczywiście żeby nie było, że nie zajmuję się dzieckiem Kuba był z nami! A Andrzej wyciągnął swoich chrześniaków razem z rodzicami i zrobił się "mini zjazd rodzinny". Wronkiś byłby idealnym kandydatem na potencjalnego męża, uwielbia dzieci i mimo sprawiania wrażenia człowieka wiecznie na fazie, potrafi być odpowiedzialny, można na nim zawsze polegać... Ale nie wyszło nam... Jesteśmy jak rodzeństwo, nie jak para.... Najlepiej zrobię jak pójdę spać i zapomnę o wszystkim co mnie otacza.....




Z perspektywy pewnego mężczyzny:


- Jak mogłeś jej to zrobić?! - krzyknął mój przyjaciel gdy wróciłem do hotelu.

- Proszę Cię nie zaczynaj... Rozumiem, że to Twoja przyjaciółka, no ale....

- Co ale?! Co ale?! Zapomniałeś kim jest?! Wiesz co.... Zawiodłem się na Tobie... Wiele razy Ci już odbijało i znosiłem to cierpliwie, ale Magda to zupełnie co innego... Jeżeli ją skrzywdziłeś bardziej niż mi się zdaje...- mruknął podnosząc rękę- Nie ręczę za siebie... Ona już zbyt dużo przeszła- szepnął po czym wszedł do autobusu zupełnie o mnie zapominając.


     I co ja mam teraz zrobić? On ma rację... Skrzywdziłem ją... Nie powinienem... Ale nie mogłem się powstrzymać... Jestem dupkiem... Magda mi nie wybaczy...



Z perspektywy Magdy:


     Kolejne dni mijały bardzo szybko... Miałam mnóstwo roboty papierkowej związanej z zakładaniem nowej siłowni, ale o dziwo szło o wiele łatwiej niż zawsze... Z Andrzejem rozmawiałam raz... Rozmowa trwająca może dwie minuty, w ciągu której umówiliśmy się tylko, żeby spotkać się i wyjaśnić wszystko w niedalekiej przyszłości... Na razie nie mam zamiaru pojawiać się w województwie łódzkim. Zupełnie inaczej jest z Wojtkiem... Ten ku mojemu zaskoczeniu, co chwila dzwoni lub pisze. Nie kończą nam się tematy tylko z czasem przybywa ich coraz więcej. Nie spodziewałam się, że będziemy utrzymywać kontakt, a tutaj proszę.. Ale wracając do mojej rzeczywistości... Z Dominikiem nawet nie mam czasu, żeby się spotkać. Jest zabiegany nie dość, że treningami, jeszcze spotkaniami z potencjalnymi wspólnikami, szuka dobrych miejsc na założenie nowych siłowni.

- Domino poczekaj!- krzyknęłam gdy zobaczyłam jak wybiega z siłowni- Dominik stój!

- Nie mam czasu, idź z tym do Magdy!- odkrzyknął.

- Dominik!- jęknęłam zatrzymując go- To ja Cię wołam- uśmiechnęłam się lekko patrząc na jego zmęczoną twarz- Kiedy ostatnio przespałeś całą noc?

- Nigdy nie przesypiam całych nocy- zaśmiał się poruszając znacząco brwiami.

- Wiesz dobrze, że nie o to mi chodzi zboczeńcu!- jęknęłam przytulając się do niego- Martwię się o Ciebie... Przecież ty mi na zawał zejdziesz... Wziąłeś jeszcze więcej zajęć, chcesz się wykończyć?

- Madzik proszę Cię nie zaczynaj- mruknął przyciskając mnie jeszcze bliżej do swojej klatki piersiowej.

- Muszę zacząć! Kurczę widzę, że nie wyrabiasz już! Odpocznij sobie, przynajmniej w weekend... Chodź pojedziemy z młodym gdzieś, i odpoczniemy od tego wszystkiego- szepnęłam.

- Madzik no ale...

- Po pierwsze nie ma ale! Po drugie nie Madzikuj mi tu! No kuźwa widzę jak się męczysz! I nie mów, że tak nie jest! Kuźwa cały czas jesteś albo tutaj albo latasz po wszystkich urzędach! O niczym mi nie mówisz! Dowiaduję się o tym, ze mamy nowego wspólnika od Marty, która pracuje tu dwa miesiące! A jeżeli nie pamiętasz to razem prowadzimy to wszystko, więc byłabym wdzięczna gdybyś mi o takich rzeczach mówił, bo sądzę, że jest to ważne!

-Kocham Cię- szepnął patrząc mi w oczy po czym szeroko się uśmiechając złożył delikatny pocałunek na moim czole.....





.................................................................................
Rozdział ósmy!
I jak się podoba? :)
Przepraszam, że krótki, ale brak weny ;c
Cały tydzień starałam się coś napisać....
Coś dobrego...
Ale jak widać nie udało mi się ;c
Ciężko idzie...
Oj bardzo ciężko...
No ale nie poddaję się i walczę!
Jutro POLSKI PÓŁFINAŁ!
Za kim jesteście?
SKRA VS. SOFIA ?
Ja serduchem jestem za Bełchatowem, 
ale po ich ostatnich trudnościach,
i po dobrej dyspozycji ASSECO
obawiam się tego spotkania...
Mam jednak nadzieję, że SKRZATY sprostają zadaniu 
i wygrają jutrzejszy półfinał!
#GOSKRA

Pozdrawiam, Magdolka99 :>

niedziela, 22 marca 2015

Rozdział VII

- Malinki też mogłeś sobie darować- prychnęłam zrzucając go z siebie po czym zamarłam widząc w drzwiach........




- Kurwa! To ja Cię kryję a ty co odpierdalasz?!- krzyknął mężczyzna po czym rzucił się na przyjmującego- Ty pierdolony idioto!

- Andrzej! Uspokój się! Proszę Cię!- krzyczałam próbując odsunąć Wronę od Włodarczyka.

- A ja Ci ufałem!- warknął okładając Wojtka pięściami- Kurwa!- syknął gdy przyjmujący zrzucił go z łóżka- Liczę do trzech i ma Cię tutaj nie być!

- Endrju daj spokój, przecież jesteśmy dorośli- miauczał zakłopotany Wojtek patrząc na przyjaciela- Uspokój się, przecież seks to normalna sprawa!

- Nie miałeś prawa jej dotknąć! Ona nie jest żadną zabawką!

- A czy ja traktuję ją jak zabawkę?!- krzyknął przyjmujący- Nie widziałeś nic, więc nie staraj się wszystkiego oceniać!

- Z każdą laską, którą napotkasz idziesz do łóżka?! Kurwa lubisz je przelecieć i zostawiać co?!

- Ja tutaj też jestem!- jęknęłam patrząc na siatkarzy.

- Magda idź w tej chwili się ubierać!- mruknął Andrzej.

- Teraz, to ty kurwa nie przeginaj! Jestem w swoim domu, jestem dorosła, wy jesteście gośćmi więc, kurwa zachowujcie się jakoś!- krzyknęłam patrząc Wroniastego.

- Jesteś dorosła?! A zachowujesz się jak jakieś 8 letnie dziecko! Zero rozumu! Zero odpowiedzialności! Masz syna! Kurwa pomyśl o nim! Bo jak na razie to myślisz tylko o swojej popierdolonej osobie i o tym żeby było Tobie dobrze! A syna masz w dupie!


     Po tych słowach nie wytrzymałam... Z łzami w oczach opatuliłam się jeszcze mocniej prześcieradłem po czym podchodząc do środkowego dałam mu siarczystego liścia w polik... Spojrzał na mnie zakłopotany? Zdziwiony? Nie wiem sama. Nie interesowało już mnie to... Przesadził... I to mocno przesadził.

- Dla twojej zajebistej jakże osoby, chcę powiedzieć, że to moje popierdolone życie, i kurwa nie masz prawa wpierdalać się w nie- szepnęłam przez zaciśnięte zęby- Nie! Ja Ci nie przerywałam- mruknęłam gdy środkowy chciał coś powiedzieć- W tej chwili wynosisz się z mojego mieszkania, albo dzwonię na policję, żę się do niego włamałeś, zrozumiano?- po tych słowach zaniosłam się szlochem, i szybko zniknęłam za drzwiami łazienki, bijąc się sama ze swoimi myślami...




Perspektywa Wojtka:



- Madzik otworzysz mi?- spytałem niepewnie pukając do drzwi łazienki- Proszę Cię... Jego już nie ma... Poszedł- cisza- Proszę Cię otwórz te pierdolone drzwi, albo chociaż mi odpowiedz, chcę wiedzieć, że wszystko w porządku!- znowu cisza, ale chwila! 

- Tak wszystko jest w porządku- szepnęła brunetka wychodząc z podkrążonymi oczami z łazienki- Jest wręcz zajebiście! 

- Wiesz dobrze, że on tak nie myśli- spojrzałem w jej oczy przepełnione bólem- Wiesz dobrze o tym...

- Właśnie, że on tak myśli... Zawsze tak myślał- ponownie zaniosła się płaczem wtulając się we mnie.

- Endrju robi mnóstwo dziwnych rzeczy pod wpływem emocji...

- Nie broń go teraz, nie miał prawa tak zareagować! Nie jestem jego własnością!- krzyknęła uderzając dłońmi w moją klatkę piersiową- Nie należę do niego!

     Staliśmy tak w ciszy, przytuleni do siebie, na środku pokoju... Kołysałem tą jakże kruchą kobietę w ramionach... Ona stwarzała tylko pozory... Stwarzała pozory, że jest silna, że nic jej nie złamię, a tutaj proszę. Co chwila szeptała mi kolejne sekrety swojego życia, a ja słuchałem jej jak zaczarowany. Dowiedziałem się o jej rodzinie, przyjaciołach, planach na przyszłość. Opowiedziała mi nawet o swojej znajomości z Andrzejem... Wspominając każdą wspólną chwilę z Wroną, co chwila wybuchała jeszcze głośniejszym płaczem... Ona go kochała... Ale nie mogłem zrozumieć w jaki sposób... Ale co mi się dziwić skoro raz mówi o nim jak o bracie, a za chwilę jak o partnerze? Magda jest skomplikowaną kobietą, i to właśnie mi się w niej podoba. Nie jest zwyczajna. Nie jest taka sama jak reszta, ma swój własny świat, swoje własne dziwaczne marzenia, cele. Nie jest typową kobietą, można powiedzieć, że ma coś w sobie z mężczyzny, ale to nadaje jej tylko wyrazistości. Jest po prostu idealna... Dla mnie... Tak nie wierzę Włodarczyk, że to powiedziałeś... Jakaś kobieta jest dla Ciebie idealna? Chociaż ma już dziecko, które może stanowić dla Was problem? Nie wiadomo przecież czy młody Cię polubi, może uznać Cię za jakiegoś idiotę, a Magda chcąc dobrze dla swojego syna, kopnie Cię w dupie... Ale o czym ty mówisz... Skup się na tym co jest teraz.. A teraz ta urocza brunetka patrzy na twoją twarz z lekkim grymasem na twarzy. Delikatnie kładziesz dłoń na jej policzku i wycierasz samotną łezkę spływającą po nim.

- Szczęście uśmiechnie się do nas?- spytałem patrząc w jej oczy.

- Jeżeli ty tak podrywasz kobiety to ja się nie dziwię, że jesteś sam- wywróciła oczami szeroko się uśmiechając.

- Czy pani przewróciła oczami?- zmarszczyłem brwi opierając swoje czoło o jej.

- Czy ja znam skądś ten tekst?

- Może z tamtej zakazanej księgi na samej górze regału?- poruszyłem znacząco brwiami.

- Przykro mi ale Christian Grey był przystojnym, o atletycznej budowie mężczyzną, z kupą kasy, no a ty... Spójrz tylko w lustro... Nie wiesz co to kosmetyczka?- zaczęła się śmiać.

- Polubiłem twój śmiech- pocałowałem Magdę w nosek a ona spoważniała- I jest jeszcze kilka rzeczy, które w Tobie lubię, ale to będzie moja słodka tajemnica- szepnąłem składając na jej ustach delikatny pocałunek.

- Ej! Ale to miał być....

- Nie czas żałować róż gdy płoną lasy! - zacytowałem jej słowa a ta ponownie się zaśmiała.

- Jesteś niereformowalny!

- I za to mnie lubisz- ponownie delikatnie ją pocałowałem a to ku mojemu zaskoczeniu odwzajemniła pocałunek.

      Chciałem wiedzieć o niej wszystko... Chciałem żeby ta chwila trwała wieczność... Chciałem mieć ją tylko dla siebie...





.....................................................................................................
Rozdział siódmy!
Się dzieje! 
Się dzieje!
I jak podoba się? ^^
Kolejny rozdział ukaże się dopiero w piątek :c
Mam dużo zaliczeń w tym tygodniu 
i nie sądzę abym znalazła czas :c 
Bardzo Was za to przepraszam ;c
Macie jakieś propozycję co może się wydarzyć?
Jakie są wasze przeczucia odnośnie relacji Andrzeja i Magdy?
A co sądzicie o relacji Magdy i Wojtka?
Czy w ogóle taka istnieje?
Piszcie swoje opinię! :D

Pozdrawiam Magdolka99 ;*

czwartek, 19 marca 2015

Rozdział VI

     Wracając do mieszkania, źle się czułam.... Zdecydowanie nie powinnam tak rozmawiać z Wojtkiem... Może on miał inne powody, żeby grać w Bełchatowie... Ale w sumie... Powiedziałam swoje zdanie... Powinien umieć przyjmować krytykę, a ten co zrobił? Uciekł nic nie wyjaśniając. Prawdziwi mężczyźni XXI wieku... Nie ma co... O takich każda kobieta marzy... I to jest kolejny powód dla którego nie powinnaś spotykać się z facetami... Każdy z nich stroi takie foszki... Jak mają dziecko, to jest już trochę inaczej, ale bez dziecka... Gorzej niż z kobietą! Powiesz jedną obelgę, nawet w formie żartu a oni będą ci to wypominać do końca życia! Ale wracając do tematu Wojciecha Włodarczyka... Nie powinnam się tak zachować, choćby ze względu na fakt, że znam go troszkę ponad 24 godziny. Wow! Kurczę od razu może mu się wyspowiadam ze wszystkich swoich sekretów?! Oj Magda, Magda, Magda... Kiedy ty się nauczysz trzymać język za zębami?!
     Gdy weszłam do mieszkania, oczywiście było puste.. Czyli mój synek na pewno przez najbliższy tydzień nie będzie się do mnie odzywać. Szybko zaczęłam się rozbierać przy okazji szykując sobie gorącą kąpiel, a tutaj nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Na pewno Domino przyjechał po coś bo Kuba zapomniał, opatulona ręcznikiem poszłam je otworzyć a przede mną stał, nie kto inny jak...

- Wojtek? Co ty tutaj... - nie było mi dane dokończyć, gdyż szybko złączył nasze usta w jedność.

     Uwierzcie mi, na prawdę starałam się nie odwzajemniać tych pieprzonych pocałunków, ale on ma takie miękkie te wargi... Takie soczyste, takie pyszne....

- Drzwi- tylko to byłam w stanie wyszeptać, a siatkarz bez problemu biorąc mnie na ręce przekręcił zamek.

- Zawsze jesteś taka pyskata?- spytał gdy oderwaliśmy się od siebie.

- Nie czas żałować róż gdy płoną lasy!- jęknęłam patrząc w jego oczy po czym przyciągając go do siebie zachłannie wpiłam się w jego usta.

- Wiesz, że kompletnie nic nie zrozumiałem?- zaśmiał się głośno rozglądając się po mieszkaniu.

- Nie żałujmy błahych rzeczy, gdy istnieją ważniejsze, i dlatego informuję Cię, że sypialnia jest prosto i w prawo- również się zaśmiałam gdy przyjmujący zaniósł mnie na moje łóżko i delikatnie położył- Co się stało?- spytałam gdy spojrzałam na wyraźnie speszonego Włodiego.

- Nie wiem, czy to na pewno dobry pomysł...

- Z tobą gorzej niż z babą w ciąży- jęknęłam załamana wywracając oczami- Po pierwsze, będzie to tylko seks, czyli robimy to dla przyjemności, nie dla żadnych aspektów duchownych, po drugie, żadne z naszych znajomych się o tym nie dowie, i w sumie dla Ciebie to lepiej bo byś nieźle oberwał, a po trzecie, nie jestem w żaden sposób związana z Dominikiem, jesteśmy przyjaciółmi, którzy stworzyli razem cudowne dziecko, nie mam nikogo, więc u mnie to nie zdrada- mówiłam bardzo szybko cały czas patrząc w oczy przyjmującego.

- Lubię ten twój niewyparzony języczek- mruknął po czym ponownie złączył nasze usta w wspólnej bitwie.


     Jego łokcie i dłonie znajdują się po obu stronach mojej głowy, gdy tak powoli zaczyna całować moją szyję. Moje ciało natychmiast na niego reaguje, czuję przyjemny dreszcz rozchodzący się po całym ciele. Zamknęłam oczy, całkowicie oddając się rozkoszy. Poczułam jak jego wielka dłoń delikatnie pozbywa się ręcznika zrzucając go na podłogę.

- Jesteś taka piękna- szepcze i przygryza mi lekko ucho.

     Otwieram oczy i szybko znowu je zamykam gdy jego usta ześlizgują się na moje piersi. Męczy mnie niemiłosiernie. Z moich ust wydobywają się coraz głośniejsze jęki.

- Włodarczyk, czy możesz zabrać się do pracy, jak na prawdziwego faceta przystało?!- pisnęłam gdy położył dłoń blisko najwrażliwszej części mojego ciała.

- Ale masz gumki?- spytał ściągając szybko ubrania.

- Przychodzisz do kobiety i od razu zaczynasz ją całować, co oznacza, że chcesz z nią uprawiać seks, bo znacie się jeden dzień i nie wzięłaś gumek?! - jęknęłam patrząc na niego jak na idiotę- Boże ty nic o życiu nie wiesz- wywróciłam oczami obracając się na brzuch aby dosięgnąć stolika nocnego, z którego wyciągam foliową paczuszkę- Proszę bardzo.

- Boże, kobieto...Czemu nie możesz mieszkać w Łodzi?- jęknął obracając mnie na plecy po czym swoim kolanem rozsunął moje uda, a następnie zakładając prezerwatywę złączył nasze ciała w jedną całość.

     I tak oto "wyszedł" mi z głowy Wojciech Julian Włodarczyk, który teraz drażni swoim nierównym oddechem moją szyję... Oj Magda Magda... Ty to lubisz komplikować swoje życie, jeszcze bardziej. Nie wystarczy Ci to co masz teraz?! Od kiedy ty w ogóle chodzisz do łóżka z facetem, którego znasz ledwo ponad dzień?! Przecież to chore! Wiesz dobrze o tym, że tak nie powinno być! Ale przecież.... Ty nic do niego nie czujesz, on do Ciebie też nie, więc... Zrobiliście to wszystko dla przyjemności... Dla waszej wspólnej przyjemności, bo po obecnym mruczeniu Wojtka, można raczej powiedzieć, że mu dobrze...

- Plecy mogłaś sobie darować- wymruczał jak rasowy kot, przeciągając się na łóżku, uśmiechając się w ten jakże uroczy sposób.

- Malinki też mogłeś sobie darować- prychnęłam zrzucając go z siebie po czym zamarłam widząc w drzwiach........





..........................................................................
I rozdział szósty! 
Potoczyło się dość..
Szybko?
Aż za szybko...
No ale musicie wiedzieć, że Magda, 
często podejmuje decyzje za szybko,
a następnie żałuje.
Czy Wojtka też będzie żałowała?
Kogo zobaczą w drzwiach?
Jakie są Wasze propozycje? :D

Pozdrawiam, Magdolka99 :)

PS.: Dziękuję za komentarze :) Mam nadzieję, że będzie ich tutaj coraz więcej. Pamiętajcie, mobilizują one do tworzenia :D

sobota, 14 marca 2015

Rozdział V

     Niepewnie siadam obok Wroniastego patrząc na niego przez zmrużone oczy.

- Czy mam to traktować jako ciekawą propozycję?- zapytał zabawnie ruszając brwiami- Bo jeżeli tak to bardzo chętnie, ale muszę wymyślić jakąś wymówkę trenerowi- zaśmiał się głośno.

- Mój kochany syneczek nie chce Was widzieć w naszym domu- puściłam mu oczko i spojrzałam na drugiego wielkoluda który usiadł bo mojej drugiej stronie.

- Boże, aż tak źle jest?- jęknął Karollo poprawiając swoje włosy.

- No obecnie pewnie płacze Domino w rękaw, wracając do domu, i to do domu tatusia bo do mnie nie będzie się odzywać przez najbliższy tydzień ze względu na fakt, że się z Wami spotkałam....

- Uwaga uwaga! Idzie Julian!- "szepnął" Andrzej po czym mierzwiąc mi włosy uciekł do tłumy fanek wykrzykujących jego nazwisko.

- Cześć- uśmiechnął się przyjmujący podchodząc do nas.

- Obecnie nie powinnam do żadnego z Was się odzywać, rozumiem, że to sport i wchodzicie na boisko żeby wygrywać, no ale daliście nam dzisiaj takie lanie jakbyśmy dopiero co zaczęli grać!- jęknęłam poprawiając koka.

- Ej! Ej! Ej! Miej pretensje do tych co grali! A nie do mnie! Ja to mam czyste sumienie!

-I teraz się nas wypierasz?! A Mistrzostwo Polski będziesz chciał mieć!- krzyknął Karolek po czym wielce obrażony pobiegł do Andrzeja.

     I nastała krępująca cisza... Wojtek co chwila lekko się uśmiechał rozciągając plecy, a ja tylko robiłam mu zdjęcia, starając się nie śmiać za każdym razem gdy aparat zapamiętywał dość ciekawe miny Włodarczyka. Starałam się nie zwracać uwagi na fakt, że dość często bełchatowski gracz przygląda mi się. Moja wewnętrzna bogini cieszyła się z tego faktu, lecz druga część mnie, ta "odpowiedzialna mamusia" kazała mi ignorować go... Ale.... Ale ja nie potrafiłam....

- Jesteś idiotą!- jęknęłam patrząc na zdziwioną twarz Skrzata.

- Że co?

- Głuchy jesteś?! - wywróciłam oczami po czym głośno westchnęłam- Człowieku spójrz na to- machnęłam ręką na fanki rzucające się na każdego możliwego Mistrza Polski- To nie dla Ciebie miejsce... Gdybyś miał chociaż trochę rozumu, pewnie byś miał złoty medal Mistrzostw Świata nad kominkiem, czy w jakiejś gablotce, czy na ścianie... A ty kurczę, ze względu na fakt, że jesteś idiotą, siedzisz w tym Bełchatowie, wejdziesz raz na trzy miesiące na boisko, i jeszcze tylko, żeby odbić raz piłkę a później siadasz, nie masz szansy grać i rozwijać się dalej! - niemal krzyknęłam patrząc jak wlepia się we mnie- Wojtek zobacz tylko! Kurczę w tak krótkim czasie z rozgrywającego stałeś się przyjmującym! To znaczy, że masz talent! Kurczę nie każdego da się przestawić z jednej pozycji na drugą, od tak! Tobie to się udało! Co prawda nie jest jeszcze tak dobrze jakbyś chciał, no ale kurczę... Trzeba było iść za kasą, a nie za grą! Mogłeś iść do jakiegoś słabszego klubu żeby grać, a nie od razu do SKRY celować....

     Włodarczyk bez żadnego słowa wstał po czym spojrzał na mnie... Machnął ręką i odszedł... Tak po prostu... Bez wyjaśnień... Może źle zaczęłam tą rozmowę? Zdecydowanie źle zaczęłam... Iść za nim?! Nie no, jak pójdę wyjdzie, że mi na nim zależy... Co ja mówię... Ja go w ogóle nie znam! Jak może mi więc na nim zależeć?! Myśl Magdaleno myśl... Już wiem... Wrócę do domu. To będzie najlepsze rozwiązanie..



...............................................................................
Rozdział piąty.
Beznadziejny...
Strasznie krótki...
Przepraszam Was za to :c
Kolejny rozdział pojawi się, gdy pod tym pojawią się
chociaż 4 kom :)
Pozdrawiam, Magdolka99

niedziela, 8 marca 2015

Rozdział IV

Dzień meczu.


     Za piętnaście minut rozpocznie się spotkanie ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z PGE SKRĄ Bełchatów. Zawodnicy rozgrzewają się już na siatce, a ja bawiąc się w fotografia robię im zdjęcia, co chwila zerkając na "kanarkową dwunastkę". Nie wydaje mi się, żeby mnie zobaczył. A może już mnie widział, tylko nie chce się odezwać... Karol pisał, że niby wypytywał się o Dominika, o raczej o mnie i Dominika, co nas łączy, czy Kuba to mój syn... Ale jak to Kłos uznał "widać było, że mi nie wierzy, dla niego to niemożliwe, żeby dwójka ludzi, którzy mają razem dziecko nic do siebie nie czuła, jeszcze utrzymując ze sobą kontakt". W sumie to racja, ale przecież obecnie wiele jest ludzi, którzy mają dziecko, ale nie czują nic do drugiej osoby, po prostu oboje chcieli mieć małego brzdąca, inną sprawą są wpadki, no ale Włodarczyk już wie, że chciałam to dziecko... Tak moi kochani środkowi mają niewyparzone języki... Pewnie teraz myśli sobie nie wiadomo co... Dziewczyna w wieku 16 lat rodzi dziecko, jeszcze dowiaduje się, że je chciała... No miód malina! Znając męski tok myślenia, pewnie sądzi, że po prostu wpadłam, a Karol z Andrzejem go oszukują, żeby nie wyszło jak to się nie szanuję.... Oj Włodarczyk, Włodarczyk, gdybyś ty wiedział ile w moim życiu jest absurdów...

- Ziemia do Madzi!- zaśmiał się Grzesiek obejmując mnie ramieniem- No i po co Ci te wszystkie zdjęcia?

- Wiesz będę miała o kim śnić po nocach- uśmiechnęłam się szeroko robiąc zdjęcie atakującemu- Za rok o tej porze będę robić zdjęcie lecącemu Bocianowi na boisku, wiesz?

- Weź przestań! Przecież twój aparat nie uchwyci tak pięknego stworzenia jak lata ponad chmurami! Za słaby jest- miauknął przeczesując włosy palcami.

- Kupię lepszy to uchwycę to piękne stworzenie- zaśmiałam się jeszcze głośniej po czym pisnęłam gdy oberwałam piłką w tyłek- Kłos czy Wrona?- mruknęłam do Grześka.

- Ale ja nic nie widziałem!- podniósł ręce w geście kapitulacji a ja odwróciłam się i ujrzałam...

     Hmmmmm... Nikogo nie zobaczyłam, oprócz grupy chłopców którzy podawali piłki obrońcom tytułu... Karol stał na jednym końcu boiska, Andrzej na drugim... Wywróciłam tylko oczami po czym zostawiając ZAKSIAKÓW wróciłam na swoje miejsce. Od razu rzucił się na mnie Kubuś, mój mały komentator, który zaczął opisywać każdą akcję. Znowu powrócił do tematu, że będzie siatkarzem tak jak dziadek i wujek Paweł, że będzie też najlepszy na świecie, ale będzie miał więcej medali i nagród. Później narzekał, że tata oszukuje, bo jak się ścigali do mieszkania to tata biegł a "osoby powyżej 1,5 m nie mogą biegać". Tak... Młody uwielbia wymyślać co chwila nowe zasady w każdym rodzaju zabaw. Ma zbyt bujną wyobraźnie. Jeszcze jest przez każdego rozpieszczany, a w szczególności przez tatusia... Oczko w głowie. Przez niego co chwila Dominik kłóci się ze swoim partnerem, który uważa, że jego syn tylko wszystko psuje, ale stara się go tolerować. Słyszałam jedną z rozmów, że Kuba jest "jednym wielkim błędem jego życia", na co Domino odparł, że Mateusz ma wynosić się z domu... Przez prawie dwa tygodnie nie utrzymywali kontaktu, ale w końcu przeprosili się i znowu są razem, mimo, że atmosfera jest nadal napięta... Dziwnie mieć tak znajomego, który lubi mężczyzn... Trzeba się do tego przyzwyczaić, ale w sumie to bardzo pomaga. Homoseksualiści są bardziej... Bardziej dostrzegają to czego potrzebuje kobieta, w aspekcie psychicznym jak i fizycznym czy materialnym...

- Kurwa jebana mać!- z moich rozmyślań wyrwał mnie krzyk Dominika.

- Co się stało?- spytałam szybko patrząc na niego.

- No przejebaliśmy, i tyle- westchnął załamany patrząc na mnie- Nie oglądałaś meczu?

- Ostatnich akcji nie, byłam zamyślona- machnęłam ręką.

- Mamusiu- zapłakał Kubuś- Wujkofie nie mogom wchodzić do nasego domku! Ja ich nie chcem! Som nie dobzi!- miauczał.

- Skunksiku mój ty kochany, nie płacz, mama za chwilę pójdzie do wujka Andrzeja i wujka Karola i na nich nakrzyczy- uśmiechnął się znacząco Woźniak biorąc małego na ręce- Nie musisz przyjeżdżać dzisiaj po niego, zawiozę go jutro do przedszkola- pocałował mnie w czoło.

- Ale ja nie idę do wujków, bo są niegrzeczni i nie chcę się do nich odzywać!- starałam się bronić.

- Mamusiu, a mozie to ty im powiedziałaś jak mojom wygrać zie tejaz nie chcies przyjść?!

  
     Chcąc nie chcąc... Musiałam iść zmierzyć się ze SKRZATAMI, co oznaczało nic innego jak ponowne spotkanie z Włodarczykiem... A może jednak go nie spotkam bo szybko sobie pójdzie? Nie wiem... Mam nadzieję, że tak właśnie będzie...




.............................................................................................
Rozdział czwarty!
I co o nim sądzicie?
Podoba się :)
Mam nadzieję, że tak :D
Piszcie komentarze, pamiętajcie one bardzo motywują!

Pozdrawiam, Magdolka99



sobota, 7 marca 2015

Rozdział III

     Siedzimy w jednej z kawiarni w Kędzierzynie i muszę Wam się pochwalić, że czuję się rewelacyjnie. Nawet nie krępuje mnie obecność Wojtka, którego znam ledwie od godziny. Jest bardzo otwartym, miłym, zabawnym, przystojnym mężczyzną, który teraz wlepia we mnie te swoje czekoladowe ślepia. Zza kubka mogę dostrzec jego lekki uśmiech...

- A ty co się tak wlepiasz w Wojtka?- zaśmiał się Andrzej szturchając mnie ramieniem.

- Jego dziewczyna ma na co patrzeć- uśmiechnęłam się szeroko po czym poczułam jak pieką mnie poliki, uświadomiłam sobie szybko, że powiedziałam to zdecydowanie za głośno.

- Wiesz co Wojtek ty to jednak ciota jesteś... Żeby kobieta Ciebie pierwsza komplementowała- zaśmiał się Karollo.

- A mi to takiego czegoś nigdy nie powiedziałaś!- oburzył się drugi środkowy- Tylko ciągle mówiłaś, że nie lecisz na to, że facet chodzi w lato w swetrze!

- I do tej pory tak jest- zaśmiałam się po czym głośno pisnęłam gdy poczułam jak ktoś rzuca się na moje nogi- Boże Kubuś!- przytuliłam synka a ten od razu wskoczył na moje kolana.

- Zbieg okoliczności?- zaśmiał się Dominik całując mnie w głowę po czym poszedł przywitać się z Karolem i Andrzejem- Dominik, miło mi- wyciągnął rękę do Wojtka, który z lekkim grymasem ją uścisnął.

- Wojtek- mruknął i do końca spotkania nie odezwał się ani słowem.

    Było to dla mnie dziwne... W jednej chwili stał się taki zimny, obojętny, oschły... Mimo, że nie znałam go dobrze, widziałam, że nie był sobą. Mogłam to wyczuć po nerwowym zachowaniu Karola, który co chwila spoglądał na przyjmującego, który beznamiętnie dźgał ciasto widelczykiem. Gdy siatkarze SKRY musieli się już zbierać do hotelu do Wojtka zadzwonił telefon i kiwając tylko głową do środkowych odszedł zostawiając mnie samą ze środkowymi.

-Ja za nim polecę- miauknął Kłos- Madzik widzimy się jutro na meczyku- pocałował mnie w czoło i ruszył za Włodarczykiem.

- Przepraszamy za Wojtka... Nie wiemy co mu się stało, zazwyczaj nie zachowuje się tak, jak teraz... Zawsze szybko łapie kontakt z innymi ludźmi i normalnie z nimi rozmawia- zaczął Andrzej a ja go od razu przytuliłam.

- Może tęskni za swoją dziewczyną- uśmiechnęłam się nikle.

- Nie ma nikogo- szepnął Andrzej całując lekko moje ucho- Masz być jutro na meczu! I masz z nim porozmawiać, bo chłopak nie mógł odciągnąć od Ciebie wzroku!

- Endrju znowu bawicie się w swatkę, dlatego przyszliście z Wojtkiem?- westchnęłam załamana.

- Po prostu chcemy z Karolem pomóc dwójce naszych przyjaciół - pokazał rząd swoich ząbków.

- Ale mi jest dobrze samej!- jęknęłam- Mam już mężczyznę swojego życia i nikogo innego nie potrzebuję... Na prawdę zrozumcie to...

- Dlatego zamiast nas słuchać patrzyłaś co chwila na niego, robiłaś się czerwona jak burak za każdym razem gdy się do Ciebie uśmiechnął, pocierałaś nerwowo rękoma i rechotałaś jak jakaś żaba gdy mówił coś "śmiesznego"?- wywrócił oczami.

- Nienawidzę Was wszystkich - mruknęłam odsuwając się od środkowego- Mam nadzieję, że jutro dostaniecie w dupę kuźwa i nie przejdziecie dalej!- krzyknęłam odchodząc.

- To z miłości!

- W dupie mam twoją miłość!


     I tak oto zakończyła się moja rozmowa z Andrzejem... Czy ja na prawdę tak się zachowywałam? Jak jakaś napalona idiotka? Przecież to do mnie nie podobne... Nie traktuję Wojtka jako, pretendenta na chłopaka. Po prostu polubiłam go. Mogę wymienić milion pozytywnych cech jakie posiada! Proszę bardzo: bardzo uważnie słucha drugiej osoby, życzliwy, empatyczny, uczynny, miły, sympatyczny, wrażliwy, uroczy, otwarty, cierpliwy, spokojny, serdeczny, czuły... A do tego mega mega przystojny... Boże co ja powiedziałam?! Nie, nie, nie! Magda dobrze wiesz na czym kończy się takie myślenie... Ty wielce oczarowana NIM. ON zainteresowany TOBĄ. Zaczynacie się spotykać, jest cudownie! Przez dwa dni, bo później ON dowiaduje się, że masz DZIECKO i już więcej się nie odzywa... I tak dosłownie z każdym... Tylko Wroniastemu nie przeszkadzał Kuba, ale Wam po prostu nie wyszło... Mimo, że próbowaliście kilka razy... To zawsze któreś z Was mówiło, że "nie ma między nami tej iskry, która powinna być w związku". Może bełchatowscy środkowi mają rację, że potrzebuję w końcu znaleźć kogoś kto będzie ze mną na dobre i na złe? Może powinnam znaleźć kogoś kto będzie mnie wspierać? No ale po jakiego grzyba mi taka osoba?! Przecież już mam takie osoby! A mężczyzna to wiadomo... Pobawi się, pobawi i zostawi...

- Madziulka jesteśmy pod domem- miauknął Dominik otwierając mi drzwi od samochodu.

- Nie sprawiał problemu?- spytałam wysiadając z pojazdu- Dziękuję- szepnęłam lekko się uśmiechając.

- Podoba Ci się, prawda?

- Ale kto?- spytałam szybko.

- No te całe pryszczate dziecko! Weź on jest okropny! Taki drętwy! Taka zakochana królewna!

- Aaaa, w sensie Wojtek?- zaśmiałam się- Dominik spokojnie wiesz dobrze, że nie szukam nikogo, po niewypale z Maćkiem...

- No ale przecież nie oczekiwałaś od niego miłości tylko seksu! To co się dziwisz?! Przecież wiesz, że mężczyźni nie angażują się w seks w aspekcie uczuciowym! Wolą dobre bzykanko od związku!

- No ale... No wiesz... Domino no! Jak Ciebie nie było był inny!

- Już rozumiem! Typ sfochanej księżniczki, której nie pozwolono wziąć jej ulubionej korony!- klasnął w dłonie wchodząc do mieszkania.

- Że co?!- miauknęłam patrząc na niego- O czym ty do mnie gadasz?

- Pomyślał, że jesteśmy parą, skoro mamy dziecko! Dlatego tak się zachowywał! Oj jakbym przełożył go przez kolano- mruknął ściągając buty.

- Jesteś zdecydowanie chory- zaśmiałam się głośno po czym poszłam przygotować obiad, ciągle myśląc o czekoladowych oczach tego olbrzyma....




.......................................................................................................
Rozdział trzeci :D
I jak się podoba? :3
Mam nadzieję, że bardzo:)
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać :/
W ramach rekompensaty jutro pojawi się kolejny rozdziałek :)
Jak myślicie...
Jak dalej potoczą się losy Wojtka i Magdy?
Piszcie swoje propozycje w komentarzach!
Pamiętajcie!
Możecie zmienić los bohaterów! :)
Pozdrawiam, Magdolka99 

niedziela, 1 marca 2015

Rozdział II

Spoglądam za plecy Kraczącego a moim oczom ukazuje się.... 

     Wysoki mężczyzna... O brązowych włosach ułożonych w klasyczny nieład... Szeroki uśmiech, cudowny uśmiech. Jeszcze te jego ciemne oczy.... Jest zupełnie odmiennej postury niż Karollo i Endrju... Oni wyglądają jak wieszaki, a On? No dobrze nie jest gruby, ale taki bardziej, hmmm.... Misiowaty? Nie wiem czy to dobre określenie... Na pewno jest bardziej... MASYWNY! Oooo! Jest bardziej masywny od Kłosa i Wrony. "Boże i jakie ma krzywe nogi! " jęczę w duchu patrząc na na mężczyzne, jak to mówi mój synek, "banany"!

- Ziemia do Madzika! - macha mi przed oczami swoją dłonią Karol- Oj Wojtuś ty to wiesz, jak podrywa się dziewczyny- zaśmiał się głośno- A więc Magdalenko Melanio Zagumny, moja najdroższa, oto Wojciech Julian Włodarczyk- uśmiecha się szeroko pokazując dłonią na mężczyznę.

- Widzę, że nie tylko mnie rodzice skrzywdzili takim imieniem- zaśmiałam się patrząc na nowego znajomego.

- Ej! To po dziadku przecież!- miauczy patrząc na śmiejących się siatkarzy- Miło mi Cię poznać Melanio... Karol z Andrzejem wiele mi o Tobie opowiadali- podał mi rękę, którą niepewnie uścisnęłam.

- Mam nadzieję, że nie będę musiała odcinać im języków i innych części ciała, przez informacje które Ci ofiarowali- mruczę patrząc na środkowych- Panowie, powiem tak, jeżeli chce Wam się, możecie poczekać na mnie... Ja za jakieś pół godzinki jestem ... Możecie oprowadzić swojego przyjaciela po tym jakże cudownym miejscu, ale proszę Was tylko... Nie zepsujcie znowu czegoś- uśmiechnęłam się uroczo po czym migiem udałam się do szatni gdzie zaczęłam spłukiwać wylane poty na treningu...

     Kurczę... Muszę przyznać, że całkiem niezły jest ten Wojtek.... Ale chyba jest strasznie młody... Albo nie wie co to kosmetyczka... Kurczę przypomina mi.... Kurdę, kogo on mi przypomina.... No tak! Ciapka jakiegoś! Przez te całe plamki na twarzy! Boże jakie porównanie... Ja to nie dziwię się, że pani od polskiego nigdy mnie nie lubiła... Ej! Ale czekaj czekaj! Ty ja już wiem kto to jest! To ten małolat, co miał niby być drugim Zagumnym! Ale nie było klubu w którym grał i uciekł zza granicę żeby zdobyć cenne doświadczenie! Wrócił później jako przyjmujący! No tak! A więc mój braciszek nie ma mocnej konkurencji... W sumie to dobrze, może dłużej pogra w reprezentacji, chociaż już od kilku lat narzeka, że za długo już w niej siedzi i czas zrezygnować... No ale Paweł już taki jest... Zawsze narzeka... A to, że przefarbowałam włosy, a to, że zrobiłam sobie tatuaż, a to, że udałam się na urodziny i troszkę przeholowałam z alkoholem, jeszcze miał problem z tym, że nie potrafię prowadzić, a to, przez KORKI spóźniłam się po małego do szkoły... Cały mój braciszek... Z moich rozmyślań wyrwał mnie fakt, że poczułam jak coś chodzi mi po nodze... Spoglądam na nią, a tam olbrzymi pająk! Od razu zaczynam krzyczeć! I szybko go z siebie strzepując opatulam się ręcznikiem i staję na ławce w szatni.

- Boże Magda co Ci się stało?!- do środka wbiega Endrju a ja pokazuję palcem na pająka na środku pomieszczenia- Nie wierzę... Serio? O to chodziło?- miauczy biorąc to włochate, ogromne, obrzydliwe coś na dłoń- On się bardziej Ciebie boi niż ty jego!

- Zabij go! No weź go zabij! Karolku powiedz mu coś!- niemal płaczę widząc jak Wroniasty zbliża się ze stworzeniem do mnie- Do jasnej cholery! Wrona!- jęczę wybiegając w samym ręczniku z szatni i wpadam na Wojtka- Weź chociaż ty mnie uratuj!- jęczę a ten opuszcza głowę aby na mnie spojrzeć.

- Ej no Andrzej daj jej już spokój- miauczy Karol uderzając Wronę w dłoń- O fuj! Ale on pękł! - jęczy wcierając się w przyjaciela- Ej! Ej! Ej! Jak chcecie się poseksić to kurczę proszę to robić w domu! Ale najpierw pozwolenie ode mnie musi być! I nie na korytarzu! I Wojciechu! W tej chwili podnoś łapy z pleców Madzi! Już! Jesteś za stary! -krzyczy otwierając mi drzwi- Wchodź w tej chwili Madzik bo muszę z Andrzejem i Julianem poważnie porozmawiać- mruży groźnie oczy po czym szybko wchodzę do środka uśmiechając się delikatnie w stronę przyjmującego- Nie filtruj z nim!

- Filtrować to ty możesz sobie wodę, a nie dziewczynę- mruczy Andrzej wychodząc z szatni.

- O jaki znawca się znalazł! Przypominam, że to ja miałem 4 z polskiego! A ty jedynie 3!- krzyczy po czym zamyka drzwi a ja głośno wzdycham przewracając oczami.


     Po jakiś 10 minutach jestem już gotowa. Szybko odnajduję chłopców, którzy siedzą przed telefonami. Lekko się uśmiecham na ich widok, po czym podchodzę do recepcji, i sprawdzam harmonogram na dziś... A więc dzisiaj już mam spokój... Dość dziwne... Ale cieszę się. Będę mogła spędzić trochę czasu z Karolem, Andrzejem i oczywiście Wojtkiem, który jako jedyny zauważył, że na nich czekam. Jezuniu czemu on musi mieć taki cudowny uśmiech? Czuję jak pieką mnie poliki. Cóż za nowość! Cóż za miłe uczucie!


...........................................................................................
Rozdział drugi :D 
I jak podoba się Wam? :)
Mam nadzieję, że odpowiedź brzmi TAK.
Kolejny rozdział niebawem :3
Pamiętajcie jeżeli chcecie się ze mną skontaktować, 
lub chcecie być na bierząco informowani o 
nowych rozdziałach zapraszam na
oraz na 
gg : 2282666   :)

Pozdrawiam, Magdolka99