- A ty co się tak wlepiasz w Wojtka?- zaśmiał się Andrzej szturchając mnie ramieniem.
- Jego dziewczyna ma na co patrzeć- uśmiechnęłam się szeroko po czym poczułam jak pieką mnie poliki, uświadomiłam sobie szybko, że powiedziałam to zdecydowanie za głośno.
- Wiesz co Wojtek ty to jednak ciota jesteś... Żeby kobieta Ciebie pierwsza komplementowała- zaśmiał się Karollo.
- A mi to takiego czegoś nigdy nie powiedziałaś!- oburzył się drugi środkowy- Tylko ciągle mówiłaś, że nie lecisz na to, że facet chodzi w lato w swetrze!
- I do tej pory tak jest- zaśmiałam się po czym głośno pisnęłam gdy poczułam jak ktoś rzuca się na moje nogi- Boże Kubuś!- przytuliłam synka a ten od razu wskoczył na moje kolana.
- Zbieg okoliczności?- zaśmiał się Dominik całując mnie w głowę po czym poszedł przywitać się z Karolem i Andrzejem- Dominik, miło mi- wyciągnął rękę do Wojtka, który z lekkim grymasem ją uścisnął.
- Wojtek- mruknął i do końca spotkania nie odezwał się ani słowem.
Było to dla mnie dziwne... W jednej chwili stał się taki zimny, obojętny, oschły... Mimo, że nie znałam go dobrze, widziałam, że nie był sobą. Mogłam to wyczuć po nerwowym zachowaniu Karola, który co chwila spoglądał na przyjmującego, który beznamiętnie dźgał ciasto widelczykiem. Gdy siatkarze SKRY musieli się już zbierać do hotelu do Wojtka zadzwonił telefon i kiwając tylko głową do środkowych odszedł zostawiając mnie samą ze środkowymi.
-Ja za nim polecę- miauknął Kłos- Madzik widzimy się jutro na meczyku- pocałował mnie w czoło i ruszył za Włodarczykiem.
- Przepraszamy za Wojtka... Nie wiemy co mu się stało, zazwyczaj nie zachowuje się tak, jak teraz... Zawsze szybko łapie kontakt z innymi ludźmi i normalnie z nimi rozmawia- zaczął Andrzej a ja go od razu przytuliłam.
- Może tęskni za swoją dziewczyną- uśmiechnęłam się nikle.
- Nie ma nikogo- szepnął Andrzej całując lekko moje ucho- Masz być jutro na meczu! I masz z nim porozmawiać, bo chłopak nie mógł odciągnąć od Ciebie wzroku!
- Endrju znowu bawicie się w swatkę, dlatego przyszliście z Wojtkiem?- westchnęłam załamana.
- Po prostu chcemy z Karolem pomóc dwójce naszych przyjaciół - pokazał rząd swoich ząbków.
- Ale mi jest dobrze samej!- jęknęłam- Mam już mężczyznę swojego życia i nikogo innego nie potrzebuję... Na prawdę zrozumcie to...
- Dlatego zamiast nas słuchać patrzyłaś co chwila na niego, robiłaś się czerwona jak burak za każdym razem gdy się do Ciebie uśmiechnął, pocierałaś nerwowo rękoma i rechotałaś jak jakaś żaba gdy mówił coś "śmiesznego"?- wywrócił oczami.
- Nienawidzę Was wszystkich - mruknęłam odsuwając się od środkowego- Mam nadzieję, że jutro dostaniecie w dupę kuźwa i nie przejdziecie dalej!- krzyknęłam odchodząc.
- To z miłości!
- W dupie mam twoją miłość!
I tak oto zakończyła się moja rozmowa z Andrzejem... Czy ja na prawdę tak się zachowywałam? Jak jakaś napalona idiotka? Przecież to do mnie nie podobne... Nie traktuję Wojtka jako, pretendenta na chłopaka. Po prostu polubiłam go. Mogę wymienić milion pozytywnych cech jakie posiada! Proszę bardzo: bardzo uważnie słucha drugiej osoby, życzliwy, empatyczny, uczynny, miły, sympatyczny, wrażliwy, uroczy, otwarty, cierpliwy, spokojny, serdeczny, czuły... A do tego mega mega przystojny... Boże co ja powiedziałam?! Nie, nie, nie! Magda dobrze wiesz na czym kończy się takie myślenie... Ty wielce oczarowana NIM. ON zainteresowany TOBĄ. Zaczynacie się spotykać, jest cudownie! Przez dwa dni, bo później ON dowiaduje się, że masz DZIECKO i już więcej się nie odzywa... I tak dosłownie z każdym... Tylko Wroniastemu nie przeszkadzał Kuba, ale Wam po prostu nie wyszło... Mimo, że próbowaliście kilka razy... To zawsze któreś z Was mówiło, że "nie ma między nami tej iskry, która powinna być w związku". Może bełchatowscy środkowi mają rację, że potrzebuję w końcu znaleźć kogoś kto będzie ze mną na dobre i na złe? Może powinnam znaleźć kogoś kto będzie mnie wspierać? No ale po jakiego grzyba mi taka osoba?! Przecież już mam takie osoby! A mężczyzna to wiadomo... Pobawi się, pobawi i zostawi...
- Madziulka jesteśmy pod domem- miauknął Dominik otwierając mi drzwi od samochodu.
- Nie sprawiał problemu?- spytałam wysiadając z pojazdu- Dziękuję- szepnęłam lekko się uśmiechając.
- Podoba Ci się, prawda?
- Ale kto?- spytałam szybko.
- No te całe pryszczate dziecko! Weź on jest okropny! Taki drętwy! Taka zakochana królewna!
- Aaaa, w sensie Wojtek?- zaśmiałam się- Dominik spokojnie wiesz dobrze, że nie szukam nikogo, po niewypale z Maćkiem...
- No ale przecież nie oczekiwałaś od niego miłości tylko seksu! To co się dziwisz?! Przecież wiesz, że mężczyźni nie angażują się w seks w aspekcie uczuciowym! Wolą dobre bzykanko od związku!
- No ale... No wiesz... Domino no! Jak Ciebie nie było był inny!
- Już rozumiem! Typ sfochanej księżniczki, której nie pozwolono wziąć jej ulubionej korony!- klasnął w dłonie wchodząc do mieszkania.
- Że co?!- miauknęłam patrząc na niego- O czym ty do mnie gadasz?
- Pomyślał, że jesteśmy parą, skoro mamy dziecko! Dlatego tak się zachowywał! Oj jakbym przełożył go przez kolano- mruknął ściągając buty.
- Jesteś zdecydowanie chory- zaśmiałam się głośno po czym poszłam przygotować obiad, ciągle myśląc o czekoladowych oczach tego olbrzyma....
.......................................................................................................
Rozdział trzeci :D
I jak się podoba? :3
Mam nadzieję, że bardzo:)
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać :/
W ramach rekompensaty jutro pojawi się kolejny rozdziałek :)
Jak myślicie...
Jak dalej potoczą się losy Wojtka i Magdy?
Piszcie swoje propozycje w komentarzach!
Pamiętajcie!
Możecie zmienić los bohaterów! :)
Pozdrawiam, Magdolka99
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz