- Czy mam to traktować jako ciekawą propozycję?- zapytał zabawnie ruszając brwiami- Bo jeżeli tak to bardzo chętnie, ale muszę wymyślić jakąś wymówkę trenerowi- zaśmiał się głośno.
- Mój kochany syneczek nie chce Was widzieć w naszym domu- puściłam mu oczko i spojrzałam na drugiego wielkoluda który usiadł bo mojej drugiej stronie.
- Boże, aż tak źle jest?- jęknął Karollo poprawiając swoje włosy.
- No obecnie pewnie płacze Domino w rękaw, wracając do domu, i to do domu tatusia bo do mnie nie będzie się odzywać przez najbliższy tydzień ze względu na fakt, że się z Wami spotkałam....
- Uwaga uwaga! Idzie Julian!- "szepnął" Andrzej po czym mierzwiąc mi włosy uciekł do tłumy fanek wykrzykujących jego nazwisko.
- Cześć- uśmiechnął się przyjmujący podchodząc do nas.
- Obecnie nie powinnam do żadnego z Was się odzywać, rozumiem, że to sport i wchodzicie na boisko żeby wygrywać, no ale daliście nam dzisiaj takie lanie jakbyśmy dopiero co zaczęli grać!- jęknęłam poprawiając koka.
- Ej! Ej! Ej! Miej pretensje do tych co grali! A nie do mnie! Ja to mam czyste sumienie!
-I teraz się nas wypierasz?! A Mistrzostwo Polski będziesz chciał mieć!- krzyknął Karolek po czym wielce obrażony pobiegł do Andrzeja.
I nastała krępująca cisza... Wojtek co chwila lekko się uśmiechał rozciągając plecy, a ja tylko robiłam mu zdjęcia, starając się nie śmiać za każdym razem gdy aparat zapamiętywał dość ciekawe miny Włodarczyka. Starałam się nie zwracać uwagi na fakt, że dość często bełchatowski gracz przygląda mi się. Moja wewnętrzna bogini cieszyła się z tego faktu, lecz druga część mnie, ta "odpowiedzialna mamusia" kazała mi ignorować go... Ale.... Ale ja nie potrafiłam....
- Jesteś idiotą!- jęknęłam patrząc na zdziwioną twarz Skrzata.
- Że co?
- Głuchy jesteś?! - wywróciłam oczami po czym głośno westchnęłam- Człowieku spójrz na to- machnęłam ręką na fanki rzucające się na każdego możliwego Mistrza Polski- To nie dla Ciebie miejsce... Gdybyś miał chociaż trochę rozumu, pewnie byś miał złoty medal Mistrzostw Świata nad kominkiem, czy w jakiejś gablotce, czy na ścianie... A ty kurczę, ze względu na fakt, że jesteś idiotą, siedzisz w tym Bełchatowie, wejdziesz raz na trzy miesiące na boisko, i jeszcze tylko, żeby odbić raz piłkę a później siadasz, nie masz szansy grać i rozwijać się dalej! - niemal krzyknęłam patrząc jak wlepia się we mnie- Wojtek zobacz tylko! Kurczę w tak krótkim czasie z rozgrywającego stałeś się przyjmującym! To znaczy, że masz talent! Kurczę nie każdego da się przestawić z jednej pozycji na drugą, od tak! Tobie to się udało! Co prawda nie jest jeszcze tak dobrze jakbyś chciał, no ale kurczę... Trzeba było iść za kasą, a nie za grą! Mogłeś iść do jakiegoś słabszego klubu żeby grać, a nie od razu do SKRY celować....
Włodarczyk bez żadnego słowa wstał po czym spojrzał na mnie... Machnął ręką i odszedł... Tak po prostu... Bez wyjaśnień... Może źle zaczęłam tą rozmowę? Zdecydowanie źle zaczęłam... Iść za nim?! Nie no, jak pójdę wyjdzie, że mi na nim zależy... Co ja mówię... Ja go w ogóle nie znam! Jak może mi więc na nim zależeć?! Myśl Magdaleno myśl... Już wiem... Wrócę do domu. To będzie najlepsze rozwiązanie..
...............................................................................
Rozdział piąty.
Beznadziejny...
Strasznie krótki...
Przepraszam Was za to :c
Kolejny rozdział pojawi się, gdy pod tym pojawią się
chociaż 4 kom :)
Pozdrawiam, Magdolka99
no to mu powiedziala... mam nadzieje ze sytuacja sie rozwiaze... nie szkodzi ze taki krotki! i tak jest mega!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny!(*^▽^*)
OdpowiedzUsuń