niedziela, 31 maja 2015

Rozdział XXV

Oczami Magdy:



- Możesz mi powiedzieć czemu mnie unikasz?- westchnął Dominik wchodząc bez pukania do mojej sypialni i szybko zamknął za sobą drzwi.

- Domyśl się geniuszu- mruknęłam siadając na łóżku i schowałam twarz w dłonie- Nie miało to dla Ciebie znaczenia? Mówiłeś, że zmieniłam wszystko!- krzyknęłam wycierając łzy spływające po moich policzkach.

- Dobra Magda czy mnie coś ominęło na tych wakacjach?- jęknął podchodząc do łóżka.

- Już kurwa nie pamiętasz jak mnie pieprzyłeś?!

- Czekaj czekaj czekaj- zaczął się śmiać- Że co?

- Przepraszam, my się namiętnie kochaliśmy, udając szczęśliwie zakochanych, zadowolonych rodziców, którzy do siebie powrócili po długim czasie rozłąki- uśmiechnęłam się sztucznie.

- Ej Madzik- szepnął klękając obok mnie- Wiem, że trudno opanować się przy takim cudownym, idealnym, przystojnym, umięśnionym mężczyźnie jak ja, ale do niczego nie doszło- pogłaskał mnie po kolanie.

- No ale.... Cztery dni temu, jak byliśmy w domu Antka, to Lily wyciągnęła alkohol, i wtedy....

- Głuptasie do niczego nie doszło, wiesz dobrze, że nie zrobiłbym tego....

- Ale, ale...

- Już Ci mówię jak to wyglądało....


Magda razem z Lily zapełniały swoje żołądki coraz większą ilością procentów. Co chwila wymyślały co inne głupoty, mające na celu "rozśmieszyć" każdego. A to dzwoniły do Antka udając, że Lily wraca do Polski bo ma tam dziecko, a to dzwoniły pod nieznajome numery. Odwiedziły wszystkie możliwe portale społecznościowe, rozmawiając z nieznajomymi, napalonymi mężczyznami. Kusiły ich jak tylko mogły, aż w pewnym momencie, jedna z nich pokazywała twarz na której znajdowała się przerażająca maska, a mężczyzna szybko się rozłączał... Niepocieszone "dziecinnym" zachowaniem swoich "klientów" zamówiły pizze, a jak zobaczyły dostawce... O jeny... Co to się działo... Zaczęły składać mu milion propozycji, gówniarz jak to gówniarz, ucieszony, widząc dwie "chętne", gorące laseczki od razu z uśmiechem wszedł do mieszkania, ale gdy tylko zobaczył mnie... Już go nie było. Spieprzył tak szybko, że nawet zapomniał wziąć pieniędzy za dostawę. Oczywiście dziewczęta były na mnie obrażone, że nie pozwalam im się pobawić... Aż w końcu... Mówię Wam, aż musiałem nagrać... Rozpoczęły bitwę, a za broń służyły im... I tutaj wielkie zdziwienie dildo... Magda trzymała w dłoni jedno różowe, które miało podkreślić jej delikatność, Lily trzymała zaś fioletowe, które miało okazywać niezwykłość jej osoby. Oczywiście wszystko byłoby zabawne gdyby nie to, że dziewczyny prawie powybijały sobie zęby... Jak to zrobiły? Nie chcę tego nawet pamiętać... Po walce nastąpił czas spokoju... Obydwie siedziały jedząc w ciszy, aż... Spojrzały na siebie i zaczęły się do mnie przymilać. Komplementując w każdy możliwy sposób. Lily z czasem odpuściła widząc moją ignorancję, ale Magda... Nie dawała za wygraną... Założyła się nawet z przyjaciółką, że jej ulegnę... Oczywiście zakład przegrała i musiała za karę wyznać miłość sąsiadowi Rouzier'ów. Gdy dziewczyny skończyły odstawiać swoją szopkę i wróciły do domu, rozsiadły się wygodnie na kanapie i włączając jakąś komedię romantyczną, zatopiły cały dom swoimi łzami... Gdy Lily zaczęła już odlatywać wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni... To samo zrobiłem z Magdą. Gdy zacząłem ją rozbierać, aby zmienić jej ubranie na piżamę, objęła mnie za szyję i podziękowała za to, że zabrałem ją na wakacje, że może cieszyć się tym, że po prostu jest tutaj i spełnia swoje marzenia....


- I to cała historia?- szepnęłam opatulona ramionami Dominika.

- Dobrze wiesz, że po pierwsze, cieszę się z Twojego szczęścia z Wojtkiem, a po drugie... Wiesz, że nie myślę o Tobie jako o potencjalnej partnerce, bardziej preferuje...

- Tak wiem wiem- zaśmiałam się głaszcząc go po poliku- Przez trzy dni nie odzywałam się do Wojtka bo nie wiedziałam jak zacząć rozmowę- przełknęłam głośno ślinę.

- Jutro wracamy do Polski, lepiej będzie jeżeli porozmawiasz z nim w cztery oczy i wszystko wyjaśnisz, a teraz chodź...- podniósł się ze mną z łóżka- Trzeba wykorzystać ostatni dzień w tym pięknym kraju...


     Nie mogłam uwierzyć... To wszystko było tylko snem... Ale tak rzeczywistym, że bałam się... Ale to już przeszło... Gorzej czuję się teraz z tą wiadomością, że muszę zmierzyć się z Wojtkiem... Nie wiem co sobie pomyśli... Będzie na pewno zły... Może mnie nie zrozumieć, ale... Zależy mi na tym mężczyźnie i to bardzo... Boli mnie ta myśl, że może... Nigdy nie będzie już taki sam wobec mnie... Mogło się coś zmienić przez ten czas... Może zrozumiał, że jestem nikim? Może zrozumiał, że nie warto? Nie dowiem się tego dopóki nie porozmawiam z nim... Mam nadzieję, że mnie zrozumie, bo ja go kocham... Dzięki niemu wiem co to miłość, ale... Czy on myśli tak samo?
     Po raz pierwszy od trzech dni włączyłam telefon... Od razu zaczęłam płakać... On się martwił... Dzwonił, pisał... Najbardziej poruszył mnie ostatni sms-es... Powiedziałam te słowa jakoś na początku naszego związku, kiedy nie potrafiłam przyznać przed nim, że zależy mi na nim, jak zależy każdemu w normalnym związku... Nie mógł zrozumieć co powiedziałam... Ale teraz... Jedyne co byłam w stanie napisać było proste słowo :

Przepraszam...



.............................................................................
Ta dam!
Pasuje? :D 
Jednak to znowu fikcja, 
nie ma nic pomiędzy Magdą a Dominikiem.
Ale... 
Zobaczymy co na to Wojtek...
Niestety na kolejny rozdział będziecie musieli poczekać
do czwartku...
Mam nadzieję, że wena nie zawiedzie, 
i będzie Wam się podobało :)
Pozdrawiam i do usłyszenia, Magdolka99 ;*

sobota, 30 maja 2015

Rozdział XXIV

Oczami Wojtka:


     Trzy dni... Trzy dni nie mam kontaktu z Magdą. Nie ma jej na żadnych portalach społecznościowych, nie odbiera telefonu, nie odpisuje na sms-y. Zniknęła... Tak po prostu zniknęła z mojego życia... Prosiłem co chwilę Andrzeja, żeby próbował się do niej dodzwonić...Jednak ten od razu zbywał mnie słowami, że już to robił, powiedziała mu tylko, żebym się nie martwił bo spędza miło czas na wakacjach z Dominikiem i Kubą i teraz spełnia swoje wieloletnie marzenia i nie ma czasu na rozmowę... Nie mogłem w to uwierzyć... Chociaż starałem się... Magda codziennie pisała do mnie lub dzwoniła opowiadając co danego dnia zobaczyła... Opowiadała mi jak to zgubiła się na mieście i pytając jednego z napotkanych mężczyzn dostała na dzień dobry propozycje pracy w klubie GoGo, opowiadała jak to zjadła surowego ślimaka, bo "kupiła złe pudełeczko". Wiedziałem o całych 24 godzinach jej każdego dnia na tych wakacjach! I teraz nagle zapomniała kim jestem? Nie zapomniała o wszystkich tylko o mnie? Nie mogłem tego zrozumieć... Jeszcze gorszy był fakt, że przyłapywałem wiele razy Andrzeja jak rozmawiał z nią, a jak zauważał, że mu się przyglądał obracał wszystko w taki sposób, aby wyszło, że rozmawia z zupełnie kimś innym...
     Wypalałem się... Moje pozytywne nastawienia do życia zaczęło tracić sens... Cały czas zadręczałem się myślami... Co zrobiłem, że tak się stało? Czy to moja wina? A może we Francji coś się stało? Moją jedyną nadzieją było zabrania telefonu Wronie i znalezienie w nim numeru Dominika... Może on mi pomoże... Może on powie co jest z Magdą? Zależy mi na niej... Kocham ją... Na prawdę... Ja ją kocham, uwielbiam te jej humorki, uwielbiam to, że zna się na motoryzacji lepiej ode mnie, uwielbiam to, że jest wyjątkowa, jest inna niż każda napotkana przeze mnie dziewczyna... Nie pozwolę jej tak łatwo odejść... Zakochałem się w niej. Nie przeszkadza mi to, że nie będziemy mogli mieć dzieci! Przy dzisiejszej technologii da się wszystko zrobić! Uwielbiam nawet Kubę! Przecież jest takim cudownym dzieckiem, że nie da się go nie lubić. Ona jest moim życiem... Bez niej oszaleję...
    

- Ziemia do Włodiego!- krzyknął Andrzej machając mi dłonią przed twarzą- Możesz przestać zadręczać się tyloma pytaniami i zacząć cieszyć się wakacjami? Magda nie cieszyłaby się z tego, że siedzisz na nich smutny- mruknął poprawiając okulary.

- A skąd wiesz, że nie cieszy się z tego w jakim jestem stanie?!

- W tym momencie ją obrażasz- westchnął patrząc na mnie- Czy serio uważasz, że nic dla niej nie znaczysz? Gościu spójrz tylko... Znam ją od kilku ładnych lat i nigdy nie widziałem jej tak szczęśliwej jak jest przy Tobie... Nawet jak ma zły humor, dla Ciebie potrafi się uśmiechnąć. Nawet nie wiesz ile dałaby żeby spełniły się Twoje największe marzenia. Nie liczy się jej szczęście, ważne żebyś ty był szczęśliwy... Doceń to, że dla niej każdy dzień bez Ciebie jest udręką... Gdy tylko Ciebie zobaczy... Zamienia się w kogoś innego... Wcześniej nie potrafiła otworzyć się do ludzi aż tak bardzo jak teraz. W towarzystwie zawsze siedziała cicho jak myszka, tylko przy najbliższych się otwierała, a teraz? Zmieniłeś jej pogląd na wszystko. Zmieniasz ją na kogoś kim była zanim dowiedziała się, że nie będzie mogła mieć dziecka... - szepnął- Dominik zawsze mówił, że była przeciwieństwem Pawła... Zawsze pewna siebie, zawsze rozgadana.... Była duszą towarzystwa... Później to wszystko się zmieniło jak zostawili ją Ci "najbliżsi"... Otworzyłeś jej nową drogę na życie... Nie wiesz jak długo się starałem żeby osiągnąć to co ty osiągnąłeś w kilka miesięcy... Wszyscy jesteśmy Ci za to wdzięczni... 

- To dlaczego mnie tak zostawiła? Bez słowa...

- Nie zostawiła Cię... Ona nie potrafi Cię zostawić... Ona Cię kocha...

- Ale jak się kogoś kocha, to...

- Włodarczyk do jasnej cholery! Kurwa zaufaj mi!- krzyknął podnosząc się z ręcznika- Jesteś dla niej ważny jak nikt inny, ważniejszy od Ciebie jest tylko Kuba... Musisz jej dać trochę czasu... Może musi mieć trochę wolności...

- Andrzej nie oszukuj mnie... Chociaż nie ty... Wiem, że z nią rozmawiasz... Wiem, że wiesz dlaczego ze mną zerwała kontakt... 

- Nie mogę Ci tego powiedzieć obiecałem Magdzie...

- Kurwa nie widzisz jak ja wyglądam! Wrona ja się rozpadam! Nie potrafię wytrzymać... To mnie niszczy... Kobieta, która znaczy dla mnie wszystko, z dnia na dzień zapomina o mnie... 

- Nie zapomniała o Tobie, po prostu...- podrapał się po głowie- Sprawy się pokomplikowały i musi sama sobie z tym poradzić...

- Ale ja jej pomogę!- krzyknąłem zwracając na siebie uwagę wszystkich plażowiczów.

- Jest na tyle silna, że sama sobie poradzi... Daj jej teraz nacieszyć się rodziną i wakacjami- krzywo się uśmiechnął zakładając czapkę- A teraz dla rozluźnienia atmosfery chodź popykać sobie na plaży- puścił mi oczko i pomagając wstać z ręcznika popchnął na niego ponownie- I uśmiech panie Włodarczyk! Czekaj, czekaj... Ja wiem jak wydostać z Ciebie tego ogiera!- śmiał się jak głupi- Ciapuś do nogi!- pokazał mi środkowy palec po czym szybko pobiegł w stronę boiska.

- Dawno od niej tego nie słyszałem- zaśmiałem się pod nosem po czym wyciągnąłem telefon patrząc na tapetę na której widoczna była uśmiechnięta Magda razem ze mną i z Kubą.

 
     Szybko wszedłem w wysyłane wiadomości i otworzyłem rozmowy z Małą...

tu est une debile mais je t'aime quand meme... już wiem co to znaczy i bardzo się z tego cieszę " 




.........................................................
 Witam wszystkich bardzo serdecznie!
Na początku przepraszam, że musieliście tak długo czekać :/
Ale nie potrafiłam wymyślić tematu jak naprawić to co się wydarzyło w poprzednim rozdziale... 
Ale.... 
Jestem okropna, nie mam serca... 
Dlatego przez trzy dni od 
tamtego incydentu,
Madzik nie kontaktuje się z Wojtkiem...
Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczycie :(
Ale nie może być przecież sama sielanka tutaj!
Co to to nie! 
Musi się coś dziać! 
Chciałam bardzo serdecznie pozdrowić i podziękować
Zuzi,
która napisała do mnie na mojej stronie na facebook'u!
Zuzieńko dziękuję za takie piękne słowa!
Na prawdę czytając je...
Dawno nie miałam tak wielkiego i szczerego uśmiechu na ustach!
Dziękuję za mobilizację do dalszego pisania! <3
I tym miłym akcentem, żegnam się z Wami ;*
Dziękuję za to, że jesteście :D 
Widzimy się jutro! 
Pozdrawiam, Magdolka99 :*
    
    
 

piątek, 22 maja 2015

Rozdział XXIII

    Nadszedł oczekiwany dzień wyjazdu... Po kilkugodzinnym locie samolotem wylądowaliśmy na Francuskiej ziemi... Dominik nie chciał zdradzać szczegółów wyjazdu informując, że wszystkiego dowiemy się z Kubą w swoim czasie. Początek swoich wakacji mamy spędzić w Paryżu, aby młody nabawił się w Disney Land'zie. Podkreślmy tylko, że zważając na fakt, że ma on, niecodziennych rodziców oni również będą mieli taki sam ubaw jak on... Uwierzcie mi... Ludzie nie mogli się napatrzyć na ogromnego mężczyznę, który dał się przerobić na księcia z bajki... Na prawdę, widok niezapomniany! Gdy chłopcy pobiegli po coś do jedzenia ja korzystając z chwili wolnej zadzwoniłam do Wojtka.

- O teraz sobie pani o mnie przypomniała?- jęknął odbierając telefon.

- Ciebie również miło słyszeć- wywróciłam oczami szeroko się uśmiechając- Wojtusiu ty mój...

- Spokojnie nie ugnę się... Możesz próbować dalej- prychnął ale wyczułam, że szczerzy się teraz do telefonu tak samo jak ja.

- Nie chcesz mnie słuchać?- miauknęłam siadając wygodniej na krześle- A ja dzisiaj miałam taki piękny sen o Tobie...- westchnęłam głośno- Ale skoro nie chcesz mnie słuchać, to ja lepiej się rozłączę...

- Madzik! Madzik! Madzik! Jaki sen?

- O teraz to Madzik? A nie był pan obrażony?- zaśmiałam się głośno.

- Wiesz dobrze, że nie potrafię być na Ciebie zły... Powiesz mi co to za sen?

- Powiem tylko tyle, że było mi bardzo miło i nie mogę doczekać się aż wrócę- szepnęłam gryząc się w język żeby nie zacząć ponownie się śmiać.

- Czy to jakaś propozycja?- wymruczał do słuchawki a ja już nie wytrzymałam.

- Wieczorem zadzwonię Włodarczyk, spodziewaj się mnie- płakałam ze śmiechu machając biegnącemu do mnie Kubie- Kocham Cię- i posyłając buziaka rozłączyłam się.


     Kolejne dni mijały niestety za szybko... Były cudowne! Nie mieliśmy czasu na nudę. Gdy wyruszyliśmy w dalszą podróż po Francji została mnie dość niespodziewana rzecz... Dominik wynajął samochód, po czym związał mi oraz Kubie oczy abyśmy nie podglądali... Gdy zatrzymaliśmy się i Dominik wyprowadził nas z auta usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos.

- Lily!- krzyknęłam ściągając opaskę i przytuliłam się do kobiety.

- Ciocia!- krzyknął Kuba i również podbiegł do żony byłego atakującego ZAKSY.

- Myśleliście, że pozwolę Wam jeździć sobie po Francji i mnie nie odwiedzić?- śmiała się Rouzier przytulając nas oboje- No to nacieszę się Wami, a później odwiedzimy Antka na zgrupowaniu, to się zdziwi.


     Wieczorem gdy Kuba już zasnął na stole w mieszkaniu naszych przyjaciół pojawił się alkohol... Oczywiście w takiej ilości, żeby któreś z nas mogło jutro usiąść za kółkiem... No ale niestety... Lily uznała, że trzeba opić mój sukces, jakim jest poważny związek i dlatego też Dominik czuwał nad nami aby żadna z nas nie zrobiła sobie krzywdy. Alkohol i przekąski znikały ze stoły w prędkości światła... Coraz bardziej kręciło mi się w głowie, świat stawał się powoli niewyraźny... Pamiętam jak Domino zaniósł do sypialni już śpiącą Lily, a następnie przyszedł do mnie, kładąc na łóżku w pokoju gościnnym... Zaczął mnie rozbierać, ale nie w tym znaczeniu, w jakim zazwyczaj rozbiera się para ludzi będąc w sypialni... Chciał mnie przebrać w piżamę, ale mu uniemożliwiłam... Łapiąc go za koszulkę przyciągnęłam go mocno do siebie tak, że naparł na mnie swoim ciężarem. Patrzył w moje oczy z lekkim zdziwieniem.

- Czemu nie możesz woleć kobiet, co?- szepnęłam starając wymówić każde słowo najwyraźniej jak tylko mogłam po czym delikatnie pocałowałam jego wargi.

    Jakie było moje zaskoczenie gdy nie zostałam odrzucona, a pocałunek stał się bardziej namiętny! Niepewnie złapałam za skrawek jego koszulki a Dominik sam pomógł mi ją ściągnąć. Pieścił swoim językiem moje podniebienie zataczając kółka na moim brzuchu. Drażnił się ze mną strzelając krawędzią dolnej części bielizny. Poczułam napierającą na moje udo męskość Woźniaka... Szybko odnalazłam pasek jego spodni i równie szybko pozbyłam się ich rzucając w kąt pokoju.

- Kocham Cię, zawsze Cię kochałam, teraz Cię kocham, i zawsze będę- szepnęłam patrząc mu w oczy, a po tych słowach mój świat wywrócił się do góry nogami....





...............................................................................
No także ten...
Jej!
Troszkę się porobiło, no ale....
Zobaczymy jak się sprawy potoczą! :D
Mam nadzieję, że rozdział dwudziesty trzeci się Wam podoba :>
I zostawicie chociaż krótką opinię na jego temat :P
Uwierzcie mi, że wszystkie komentarze mobilizują do dalszej pracy! 
Do dalszego pisania!
Do usłyszenia niedługo! :*

sobota, 16 maja 2015

Rozdział XXII

- I co ja mam zrobić? Zabić go? Że chce ją? Ty się dobrze czujesz? Przecież... Nie ma ale zrozum... Czy.... Czy dasz mi powiedzieć jak ja to widzę? Zrozum, że on.... Tak on ją kocha... Powiedział mi o tym... - jęknął a ja nie mogłam uwierzyć w to co słyszę....


    Starałam się najciszej jak tylko mogłam wycofać do innego pokoju... Ale oczywiście musiałam potknąć się o własne nogi i przewrócić. Od razu usłyszałam kroki Dominika w moją stronę, pożegnał się z rozmówcą i schował telefon do kieszeni.

- Ładnie to tak podsłuchiwać? - zaśmiał się podnosząc mnie i spojrzał w moje przerażone oczy- Wiesz jaki jest problem?- szepnął gładząc mnie po policzku- Że nie dasz mi nic wytłumaczyć i uciekniesz bojąc się, że wszystko co jest między nami zniknie...

- Ale... Ale...- wydukałam z siebie- Ja jestem z Wojtkiem, wiem, że dla Kuby byłoby dobry jakbyśmy byli razem, ale...

- Boże Magda- zaczął się jeszcze głośniej śmiać- Kolejny problem... Weszłaś już na koniec rozmowy i nie wiesz o kogo się rozchodzi- pstryknął mnie w nosek zupełnie tym rozpraszając- Wiesz przecież jak wygląda sytuacja moich związków, i właśnie jeden z nich się zepsuł, bo mój partner od miesiąca zaczął spotykać się z kobietą, i zostawił mnie dla niej. Mam do niego ogromny żal, bo mógł mnie o tym poinformować, ale nie zamierzam nad tym rozpraszać... Jak byłaś w Bełchatowie zaczął wynosić swoje rzeczy z mojego mieszkania, jak zapytałem się co robi powiedział, że kocha kobietę, która kiedyś znaczyła dla niego wszystko...


     Uwierzcie mi... Nigdy wcześniej nie czułam się tak głupio... Kolejny raz wyszłam na idiotkę... Ale każdy z Was na moim miejscu pomyślałby o tym samym! Nie potrafiłam wydusić z siebie nawet jednego głupiego "przepraszam". Poczułam jak na moją twarz wstępuje rumieniec, dlatego od razu wbiłam wzrok w podłogę. Czułam się jakbym była małym dzieckiem, które zrobiło coś złego, a teraz boi się o tym powiedzieć rodzicom... Każda sekunda ciszy była dla mnie jak godzina... Każdy mój oddech kosztował mnie masę wysiłku, w końcu odważyłam się unieść głowę i lekko się uśmiechnęłam.

- Przepraszam- przełknęłam głośno ślinę patrząc w jego roześmianą twarz- Czy to Cię śmieszy?

- Żebyś ty teraz siebie widziała! Po prostu uwielbiam jak się wstydzisz! Jesteś wtedy zupełnie inną osobą niż zawsze- wybuchnął niepohamowanym śmiechem przytulając mnie do siebie- Oj Madzik, Madzik, Madzik... Co ja z Tobą mam?

- To nie jest zabawne! Wiesz jak ja się teraz czuję?!- krzyknęłam wtulając się w Dominika.

- To jest Twoja nauczka za to, że mnie tak podsłuchujesz zołzo jedna!


     Cały dzień co chwila rzucałam Dominikowi przepraszające spojrzenie... Tak mi było wstyd, że go podsłuchiwałam. Starałam się mu jakoś to wynagrodzić, dlatego bez najmniejszego problemu zgodziłam się na dwutygodniowy wyjazd do Francji. Kochający tatuś uznał, że najlepiej będzie jak wyjedziemy teraz, skoro Kuba i tak ma nienaganne zachowanie jak i wzorowe oceny, a poćwiczyć będzie mógł sobie razem z nim na plaży, więc udało nam się znaleźć bardzo korzystną ofertę i planowaliśmy swój wyjazd na 18 maja (nie wiem jakim cudem Dominikowi udało się tak szybko załatwić wyjazd) do Paryża... Musieliśmy wszystko na szybko załatwiać... Przynajmniej tak myślałam... Ale wszechmocny Woźniak załatwił o wiele szybciej wszystko i nie dość, że spakował Kubę i siebie, spakował również i mnie, wymienił już pieniądze... Po prostu wszystko dopięte na ostatni guziczek! Nie chciał tylko zdradzić, jak tego dokonał... Gdy poruszałam ten temat rzucał tylko zdziwione spojrzenie, wzruszał ramionami i wracał do swojej poprzedniej czynności...
    Jakoś mnie to nie interesowało... Liczyło się to, że Kuba będzie bardzo zadowolony... W końcu plan na 15 dni był tak podporządkowany aby "dzieciak wyszalał się, a w Polsce później był grzeczny jak aniołek"... Niespełnione marzenia ojca... Trudno się mówi! Czeka nas na pewno ciekawa zabawa! Trudno będzie mi poinformować o tym Wojtka... Rozmawialiśmy już na temat meczów Polaków w Lidze Światowej, na których mieliśmy pojawić się razem ze znajomymi, no ale wygląda, że plany się pokrzyżowały...


- Słucham?- miauknęłam odbierając telefon gdy wycierałam swoje mokre ciało w ręcznik.

- A witam moją najukochańszą, najlepszą na świecie, jedyną w swoim rodzaju, najpiękniejszą, najmądrzejszą Madziuleczkę!- wyśpiewał Wojtek a ja zaczęłam się śmiać.

- To wybrałeś moment żeby do mnie zadzwonić- śmiałam się zakładając bieliznę- Wiesz dobrze, że o tej godzinie kończę zajęcia!

- No dlatego zadzwoniłem! Jeny no po prostu powiem Ci, że....

- Że taki foczusie są tutaj, że normalnie ja latam od jednej do drugiej!- krzyknął Endrju zabierając przyjmującemu komórkę- No mówię Ci ja nie wiem, którą wziąć!

- Ty to najpierw kochany Andrzejku wydepiluj klatę i brzuch, bo takiego szopa żadna nie będzie chciała- jęknęłam załamana związując włosy.

- O nie nie nie ! Co jak co, ale nie zamierzam depilować brzucha! Ja rozumiem inne miejsce no ale brzuszek i klata?! Oszalałaś?!

- Jeszcze wspomnisz moje słowa! Będziesz sam jak palec i żadna nie będzie Cię chciała, lub będziesz musiał kochać sie z którąś w koszulce, i spać też bo będzie się brzydziła Ciebie dotknąć!

- A Włodi to może mieć i Ci nie przeszkadza to?!- oburzył się- Zostaw panie, nie twój telefon nie ruszaj!- piszczał najprawdopodobniej bijąc Wojtka.

- W porównaniu do Ciebie to ty masz zbroję!- zrobiłam face palma- Powiedz Wojtkowi, żeby później zadzwonił bo teraz lecę odebrać młodego z treningu, życzę miłej zabawy, i żebyś porwał jakąś gąskę- zaśmiałam się- Kocham Was ciołki!- i posyłając buziaka rozłączyłam się...

  
     Zdecydowanie kontakt Wojtka i Andrzeja polepszył się jeszcze bardziej... Po tym jak poinformowaliśmy każdego o naszym związku, stali się dla siebie milsi, a Andrzej zaczął bardziej akceptował Wojtka... Z czasem ponownie nadawali na tych samych falach, a nawet na o wiele lepszych. Na prawdę trudno było ich oderwać od siebie. Może jest to spowodowane też tym, że nie będą już reprezentować tych samych barw klubowych? Nie wiem... Wiem tylko, że mój związek z Wojtkiem stanie pod jednym wielkim znakiem zapytania... W końcu będzie nas dzieliło z tego co mówi wujek googlemaps prawie 500 km, a nie 170 jak do tej pory!



.........................................................................
Rozdział dwudziesty drugi!
Jesteście zdziwione? :D
Jednak to nie o Madziulkę chodziło! :>
Muszę dodać szybciej, gdyż jutro czeka mnie sporo
pracy....
Nauka, nauka i jeszcze raz nauka...
Do zobaczenia w następny piątek! :D
Pozdrawiam, Magdolka99 ;*

piątek, 15 maja 2015

Rozdział XXI

     Obudziły mnie promienie słoneczne padające idealnie na łóżko Włodarczyka... Starałam się jak tylko mogłam uciec od nich, lecz nie udawało się... Załamana powoli otworzyłam oczy i od razu się uśmiechnęłam... Wtulony dwumetrowy olbrzym w krasnala mającego zaledwie niecałe metr osiemdziesiąt. Wyglądało to kosmicznie... Jak on się musiał powyginać, żeby dopasować się do mojego ciała! Z trudem powstrzymałam się od śmiechu, pomógł mi tylko fakt, że Wojtek wyglądał na tak zadowolonego, że nie miałam serca nawet się ruszyć. Bałam się nawet oddychać, sądząc, że to może go zbudzić. Jednak nie wytrzymałam... Położyłam swoją dłoń na głowie Wojtka i zaczęłam go lekko smyrać, następnie skierowałam ją na kark, który zaczęłam masować. Od razu poczułam na swojej szyi delikatny pocałunek a o moje uszy odbił się cichy pomruk.

- Dzień dobry- zaśmiałam się nie przerywając czynności.

- Przy Tobie zawsze jest dobry- szepnął otwierając jedno oko- O Jezu!- jęknął szybko je zamykając.

- Wiem, że rano może za pięknie nie wyglądam, ale żeby aż tak mnie witać?- miauknęłam a Wojtek od razu oprzytomniał.

- Jesteś najpiękniejszą kobietą na świecie- powiedział szybko podnosząc się- I nie tylko ja tak sądzę- uśmiechnął się uroczo całując czule moje usta.

- To ktoś jeszcze tak sądzi?- pisnęłam przerywając pieszczotę- Znam Go?! Jeny jeżeli tak to muszę tą osobę poznać! Jeny ale zrobiłeś mi nadzieję!

- Ferdi jest Niemcem! A mówiłaś, że nie lubisz niemieckiego! A po za tym Niemcy są słabymi kochankami!- miauczał wymachując swoimi gałęziami.

- Jeny... Ferdi uważa, że jestem piękna?! Nie no to takie słodkie!- piszczałam jak napalona hotka.

- Ej ej ej! Ja się Tobą nie dzielę- powiedział przytulając się do mnie- Madzik nooooooo!

- Tu est une debile mais je t'aime quand meme- szepnęłam składając na jego ustach czuły pocałunek.

- A do Francuzów masz słabość... Ja już się boję co będzie w przyszłym sezonie... W końcu Toniutti idzie do ZAKSY- miauknął.

- Włodarczyk zamknij się już proszę!- mruknęłam przyciągając go jeszcze bliżej i zatraciliśmy się sobą...


      Dzielnie znosiłam trening SKRZATÓW i co chwila nie mogłam uwierzyć... Między tymi chłopakami nie było tego czegoś.... Nie byli tą samą drużyną co kilka miesięcy temu... Nie wiem co się między nimi zmieniło... Ale nie mogłam patrzyć na Andrzeja, który po prostu... Był wyczerpany... Miał dość.... Zgrywał uśmiechniętego, szczęśliwego, choć widziałam, że tylko udaje... Stwarzał przed każdym pozory... Każdy to robił... Nie jest to najlepszy sezon w ich wykonaniu... Na początku sezonu prezentowali galaktyczny poziom... Mogli z nim wygrać wszystko... Niestety wypalili się w najgorszym dla nich momencie....




15.05.2015 r.


  
- Madzik ale na pewno chcesz jechać do Chorwacji w tym roku?- spytał Dominik przeglądając oferty wakacji na ten rok- A może byśmy wyskoczyli do Francji? Przecież zawsze chciałaś tam mieszkać...

- Chcesz jechać do Francji tylko ze względu na to, że byście z młodym pozwiedzali wszystkie możliwe stadiony- zaśmiałam się siadając na kolanach Woźniaka.

- No ale masz tam tych swoich francuzów, język francuski, pyszne jedzenie, francuzów, te twoje skuterki!- jęknął całując mnie w kark.

- Cieszę się, że pamiętasz moją lekcję sprzed paru lat, jak to obiecałam sobie, że kiedyś zamieszkam we Francji z mężem Francuzem i będziemy żyli długo i szczęśliwie- śmiałam się przytulając do niego- W tamtym roku ja wybierałam miejsce wakacji... Więc w tym wszystko zależy od Ciebie- szepnęłam mu do ucha lekko je całując.

- Oj Madziula jak ja Cie kocham- zaśmiał się głośno i mocniej mnie do siebie przytulając wstał z kanapy- Co powiesz, żebym na jakiś czas się do Ciebie wprowadził?

- Mój dom jest twoim domem, od zawsze i na zawsze- uśmiechnęłam się najpiękniej jak tylko mogłam- Ej coś się stało?- spytałam widząc jego zmartwioną twarz.

- Nie wszystko w porządku... Cieszę się, że jesteś z Nim szczęśliwa....



     Do końca dnia Dominik był odległy... Wiedziałam, że coś przede mną ukrywał... Nie chciał się przyznać jednak co go tak trapi... Uznał, że po prostu dzisiaj źle się czuje a po za tym jest zmęczony wszystkimi obowiązkami jakie ma... Co chwila zmieniał temat, gdy starałam się dowiedzieć jakiejkolwiek wskazówki... Jednak to co usłyszałam przerosło moje oczekiwania...

- I co ja mam zrobić? Zabić go? Że chce ją? Ty się dobrze czujesz? Przecież... Nie ma ale zrozum... Czy.... Czy dasz mi powiedzieć jak ja to widzę? Zrozum, że on.... Tak on ją kocha... Powiedział mi o tym... - jęknął a ja nie mogłam uwierzyć w to co słyszę....


...........................................................................
Rozdział 21!
Mam nadzieję, że Wam siespodoba :)
Za wszystkie błędy przepraszam,
pisane na telefonie ;-;
Kolejny ukaże się w niedzielę :D
Pozdrwaiam ;*

niedziela, 10 maja 2015

Rozdział XX

- Cześć Oli- zaśmiałam się przytulając do młodego Winiarskiego- Musimy być chyba ciszej, bo każdy się teraz na nas patrzy- szepnęłam machając do Michała, który teraz uśmiechał się jak głupi.

- Tata obiecał mi medal- szepnął łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę trybun- A Kuba jest?

- Niestety Kubuś został w Kędzierzynie... Ale w wakacje na pewno się spotkacie, zabiorę Cię rodzicom i będziesz spać u nas- puściłam mu oczko.

- Mama na pewno się nie zgodzi z tatą- jęknął patrząc na mnie ze smutną miną- Przekonasz ich? Proszę! Proszę! Proszę!

- Ja już tym się zajmę, obiecuję- zmierzwiłam mu włosy i spojrzałam na tego osobnika dla, którego teraz tutaj jestem.


     Był skupiony na tym co robi... Z ogromnym zaangażowaniem wykonywał wszystkie polecenia trenera... Dawał z siebie 200%... Że też musiał przyjść do Bełchatowa i zmarnować sobie te dwa sezony... Ale jak to się mówi... Co nas nie zabije to nas wzmocni i Wojtek jest tego doskonałym przykładem... Teraz Magda zastanów się... Co ty mu powiesz? Jak to wszystko wytłumaczysz? Przyjeżdżasz do niego bez zapowiedzi i czego oczekujesz? Że będzie się cieszyć jakby to robił na początku waszego związku? Że będzie tryskał pozytywną energią? Swoim zachowaniem sugeruje, że już ma dość... Ale... Warto czasami zaryzykować.
     Nagle Wojtek odwrócił się w moją stronę i posłał ten swój czarujący uśmiech, na który potrafię patrzeć godzinami... I powiem Wam, że był to szczery wojtusiowy uśmiech przeznaczony tylko i wyłącznie dla mnie. Zgodzę się z każdym, że mężczyźni potrafią uzależnić nas od siebie... Coraz częściej przyłapuję się na fakcie, że Włodarczyk jest jak dobry narkotyk, po którym świat zmienia się na lepsze...
     Gdy skończył się trening oczywiście ogromne stado spoconych mamutów rzuciło się na mnie... Pierwszy był oczywiście Karollo, który dopytywał się o mojego rzekomego kochanka, następnie Wrona, który cieszył się tylko z mojego przyjazdu, następnie mój ulubieniec....


- Misiek!- jęknęłam gdy stary Winiarski podniósł mnie- Nie jesteś już za stary na takie zabawy?- głośno się zaśmiałam ściskając jego policzki.

- Ty sobie gówniaro za bardzo nie pozwalasz?- mruknął stawiając mnie na ziemi i szeroko się uśmiechnął- Czym już mi syna przekupiłaś?

- Madzia powiedziała, że zabierze mnie w wakacje do siebie! I będę z Kubą spędzać wakacje!- klasnął w dłonie klon Winiara podchodząc do taty- I powiedziała, że Was przekona!- powiedział szybko widząc zdziwione spojrzenie ojca.

- Spokojnie Oli, ja się tym zajmę, ale na razie to....- nie było mi dane dokończyć, gdyż głośno pisnęłam czując jak wznoszę się w powietrze, a za chwilę zostałam uciszona czułym pocałunkiem pełnym tęsknoty.

- Tęskniłem- szepnął mocno mnie do siebie przytulając.

- To chyba dobrze- zaśmiałam się głaszcząc go po mokrym policzku- Będę teraz śmierdzieć Tobą- westchnęłam teatralnie przewracając oczami.

- Panno Zagumny, czy ja już mówiłem co myślę na temat przewracania oczami?

- Panie Włodarczyk, a czy ja już mówiłam co myślę na temat zabierania tekstów panu Christianowi Grey?- jeszcze głośniej się zaśmiałam ponownie złączając nasze usta- Ja też tęskniłam....

     Podróż do mieszkania Wojtka minęła nam oddzielnie w osobnych samochodach... Ja razem z Karolem jechałam swoim wozem, bo jako jedyny był na tyle odważny, żeby ze mną wsiąść... Podjeżdżając pod blok przyjmującego, oczywiście Karol musiał coś zrobić... Wysiadając z samochodu potknął się o sznurówkę, która mu wystawała i wywinął orła... Ale jakiego pięknego! Aż wszystkie wrony z okolicy pouciekały! Oprócz jednej, która usiadła na chodniku i zaczęła płakać, a nietuzinkowy KRÓL JULIAN, rzucił się na ratunek swojej "LOCHY" i wniósł mnie po schodach do swojego mieszkania. Reszta wieczoru minęła nam w wspaniałym towarzystwie dwójki środkowych oraz niemieckiego libero, który dołączył do nas godzinę później. A gdy dobranocka się skończyła i wszystkie dzieci poszły grzecznie spać, jeden niegrzeczny chłopiec ze swoją równie niegrzeczną koleżanką, zaczęli hałasować, nie dając spać sąsiadom...



..................................................................................................
Ach! Ach! Ach!
No i mamy dwudziestkę! 
I jak? :3
Powoli układam sobie jak mają potoczyć się dalsze losy tej dwójki...
Kolejny rozdział ukaże się w piątek :))
Do usłyszenia! :*
Magdolka99 :D

sobota, 9 maja 2015

Rozdział XIX

     Miesiąc... Miesiąc jestem z Wojtkiem... Czy jest mi dobrze? Raczej tak skoro nadal jesteśmy razem... On chyba też czerpie z tego jakieś korzyści... Wiem na pewno, że był to trudny miesiąc... Widzieliśmy się tylko 5 dni... Strasznie dużo, jak na miesiąc który ma 30 dni... Można powiedzieć, że oprócz tego, że jestem jego dziewczyną nic się nie zmieniło... Wszystko jest po staremu... No prawie wszystko... Wojtek przez przypadek wygadał się chłopakom... Ci powiedzieli to dalej.... Następni kolejnym, a tamci jeszcze kolejnym i tak się ciągnęło długo, aż z Bełchatowa dotarło do Kędzierzyna, a tam? Na prawdę nie mam życia....


- Zamierzałaś nam powiedzieć?!- krzyknął Dominik stojąc z Pawłem.

- Jest Oliwia w domu?- spytałam patrząc na brata.

- Pytamy się, czy zamierzałaś nam powiedzieć, więc może byś odpowiedziała?

- Dominik nie krzycz na mnie bo nie jesteś moim ojcem, żebyś się na mnie wyżywał!- ryknęłam przeciskając się przez tą dwójkę- Jak się oboje uspokoicie to porozmawiamy...



     Nie zwracając na nich uwagi, szybko skierowałam się do mieszkania Pawła. Nie pukając weszłam do niego, a żona mojego braciszka od razu spojrzała na mnie krzywo się uśmiechając.

- Dlatego nikomu na razie nie chciałam mówić- szepnęłam wyciągając telefon- Nie chciałam mówić, bo nie wiedziałam czy z tego coś wyjdzie... Nadal nie wiem czy się uda! 

- Kochasz go?- spytała przytulając się do mnie.

- Oliwia dobrze wiesz, że nie wiem co to jest miłość- zaśmiałam się- Po prostu lubię go, trochę bardziej niż innych...

- Dobrze wiesz, co to jest miłość i nie zaprzeczaj... Jakbyś nie wiedziała nie byłabyś taką cudowną mamą- wywróciła oczami- Zostaniesz?

- Chciałabym, ale muszę dzisiaj jeszcze załatwić parę spraw na mieście... Dlatego biorę Kubę i uciekamy- pocałowałam ją w policzek- Dziękuję, że popilnowałaś go dzisiaj, na prawdę masz u mnie kolejną kawę!


     Tylko Oliwia z najbliższych mi osób jest nastawiona dość pozytywnie na mój związek i Wojtka... Chociaż uważa, że lepiej by było jakby na jego miejscu była osoba, która jest na miejscu... Bo jak to powiedziała "sportowcy są najgorszymi mężami jakimi mogą być". No ale ja nie zamierzam spędzić całego życia z Włodarczykiem! Teraz jesteśmy razem jutro już możemy nie mieć ze sobą kontaktu! Tego chyba nikt nie zrozumie..



Długi czas później....


     Moje stosunki z Wojtkiem strasznie się oziębiły.... Staliśmy się dla siebie obcy.... Nie można tego inaczej określić... Każda rozmowa kończy się kłótnią. Jestem dla niego zbędna... Ale nie potrafię odejść... Uzależniłam się od tej wielkiej, pryszczatej małpy, zwanej Wojciechem Julianem Włodarczykiem! Nie wiem czy to jest miłość... Wiem, że to strasznie boli, wiedząc, że jestem dla niego już nikim... Nie wiem czy da się to już naprawić... Zależy mi na nim, ale... Ale sama zawsze mu mówiłam, że nie będziemy ze sobą do końca życia... Zawsze tłumaczyłam, żeby za bardzo się nie przywiązywał, a o sobie zapomniałam... Zapomniałam o swoich uczuciach... Zapomniałam o tym, że do ludzi nie powinniśmy się przywiązywać, bo większość nas zostawia... I on właśnie do tego zmierza... Swoim zachowaniem chce dać mi do zrozumienia, że to ma być koniec... Ja tego nie chcę... Chcę powalczyć, muszę to zrobić... Dzięki niemu spojrzałam na świat z inne perspektywy. I z takim nastawieniem weszłam na halę Energię, kiedy to tamtejsi siatkarze przygotowywali się do ostatniego meczu w tym sezonie... Do meczu, który decydował kto stanie na najniższym stopniu podium... 

- Madzia!- pisnął Oli i biegnąc do mnie zwrócił uwagę wszystkich zgromadzonych, również i Jego....




...........................................................................
Muszę przyśpieszyć...
To pomoże mi uratować sytuację tego opowiadania....
Kolejny rozdział pojawi się jutro :)
Przepraszam, że musieliście dość długo czekać,
ale na prawdę ciężko było
mi coś lepszego niż to wymyślić...
Bardzo dziękuję za komentarze
pod ostatnim rozdziałem!
Na prawdę zaskoczyliście mnie...
Nie spodziewałam się, że komuś 
spodoba się ten rozdział :o <3
Bardzo Wam dziękuję!
Do usłyszenia jutro, Magdolka99! 






PS.: Na pewno słyszeliście o odejściu Wojtka ze SKRY.... Z jednej strony mam rozdarte serce, z drugiej... Cieszę się jak wariatka... Nie wyobrażam sobie meczu Bełchatowian, bez tego wiecznie pozytywnie nastawionego przyjmującego... Kto był na meczach SKRY, ten wie, że Wojtek Włodarczyk chodzi wiecznie uśmiechnięty, wiecznie zadowolony i mega pozytywnie nastawiony do życia. Będzie brakować jego energii w Energii :P Jednak patrząc na to z drugiej strony... W końcu ten utalentowany siatkarz otrzyma możliwość wielkiego "wybuchu"! Może podczas nadchodzącego sezonu udowodni każdemu, że Reprezentacja Polski potrzebuje takiego gracza! Bo to chyba każdy przyzna, że Wojtek wchodząc na boisko zawsze dawał świetne występy! Na pewno wszyscy trzymają teraz za niego kciuki, żeby jego potencjał odpalił i żeby razem z chłopcami zdobył za rok medal Igrzysk Olimpijskich.


 






sobota, 2 maja 2015

Rozdział XVIII

Oczami siatkarza:


     Obudził mnie dźwięk przychodzącej wiadomości. Niechętnie spojrzałem na wyświetlacz telefonu i ujrzałem bardzo dobrze znany mi numer. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech.

" Za 5 minut jestem u Ciebie."

     Przeczytałem sms-a kilka razy... Na początku myślałem, że to żart, bo kto normalny odwiedza kogoś przed 6! Ale jak się okazało Magda nie żartowała... Chwilę po przeczytaniu wiadomości usłyszałem pukanie do drzwi, szybko wstałem i otworzyłem je a dziewczyna nic nie mówiąc rzuciła się na mnie czule całując.

- Zgadzam się na twoją propozycję- szepnęła przerywając tą cudowną chwilę.

- Na moją propozycję?- nie zrozumiałem jej słów.

- Normalny związek, ja i ty- uśmiechnęła się niepewnie patrząc mi w oczy- Chyba, że ty..- nie dałem jej dokończyć, gdyż ponownie złączyłem nasze usta w namiętnym pocałunku...



Oczami Magdy:


     Czy postąpiłem dobrze zgadzając się na propozycję Wojtka? Czy to się uda? Nie wiem... Na prawdę nie wiem, a chciałabym znać odpowiedź. Byłoby mi łatwiej. Nie wiem jak zachowywać się w normalnym związku... Moim jedynym "normalnym" stosunkiem pomiędzy kobietą a mężczyzną ,był czas spędzony z Endrju! Ale z nim znałam się już kilka lat, więc nie musiałam się wszystkiego wstydzić, tak jak teraz wstydzę się zrobić cokolwiek przy przyjmującym. Źle się z tym czuję, na prawdę... Nie znamy się długo, a już mieliśmy kilkakrotnie zbliżenia, i jeszcze teraz jesteśmy parą! Jak to dziwnie brzmi... Ja Magdalena Zagumny mam chłopaka! No świat schodzi na psy... Niech tylko Pafcio się dowie, to już będę ponowie singielką! Przecież on tak przyciśnie Wojtka, że ten ucieknie na drugi koniec Polski! Taki brat to dar z nieba... Chociaż może Oliwia go trochę uspokoi, chociaż raz... Ale jak tak teraz myślę to pewnie sama mu pomoże i razem przycisną Włodarczyka...
    
- Wojtek!- pisnęłam gdy poczułam jak siatkarz zaczyna mnie całować i szybko wyskoczyłam z łóżka- Znowu?!- krzyknęłam podchodząc do lusterka i zaczęłam oglądać malinki zrobione przez Włodarczyka.

- Ja muszę chodzić podrapany!- zaśmiał się pokazując swoje plecy- A tutaj to mi nawet krew leci!

- Po pierwsze powinieneś się cieszyć, bo to chyba oznacza, że było mi miło- uśmiechnęłam się ironicznie - A po drugie, możesz powiedzieć, że Cię kot podrapał!

- Po pierwsze, nie chyba ale na pewno - wypiął dumnie pierś poruszając charakterystycznie brwiami- A po drugie nie kot tylko kocica! Miau!

- Za jakie grzechy, spotkałam na swojej drodze takiego idiotę?- zaśmiałam się głośno a Wojtek tylko szeroko się uśmiechając złożył na moich ustach delikatny pocałunek.





..................................................................................................
Bez sensu...
Liczę na to, że wybaczycie mi długą nieobecność
i jeszcze najważniejsze....
Brak sensu w tym rozdziale...
Niestety zmieniłam jeden ciąg wydarzeń i muszę 
wszystko zmieniać...
Przepraszam Was, że wrzucam takie 
ścierwo tutaj... :(
Mam nadzieję, że szybko to jakoś naprawię...