sobota, 16 maja 2015

Rozdział XXII

- I co ja mam zrobić? Zabić go? Że chce ją? Ty się dobrze czujesz? Przecież... Nie ma ale zrozum... Czy.... Czy dasz mi powiedzieć jak ja to widzę? Zrozum, że on.... Tak on ją kocha... Powiedział mi o tym... - jęknął a ja nie mogłam uwierzyć w to co słyszę....


    Starałam się najciszej jak tylko mogłam wycofać do innego pokoju... Ale oczywiście musiałam potknąć się o własne nogi i przewrócić. Od razu usłyszałam kroki Dominika w moją stronę, pożegnał się z rozmówcą i schował telefon do kieszeni.

- Ładnie to tak podsłuchiwać? - zaśmiał się podnosząc mnie i spojrzał w moje przerażone oczy- Wiesz jaki jest problem?- szepnął gładząc mnie po policzku- Że nie dasz mi nic wytłumaczyć i uciekniesz bojąc się, że wszystko co jest między nami zniknie...

- Ale... Ale...- wydukałam z siebie- Ja jestem z Wojtkiem, wiem, że dla Kuby byłoby dobry jakbyśmy byli razem, ale...

- Boże Magda- zaczął się jeszcze głośniej śmiać- Kolejny problem... Weszłaś już na koniec rozmowy i nie wiesz o kogo się rozchodzi- pstryknął mnie w nosek zupełnie tym rozpraszając- Wiesz przecież jak wygląda sytuacja moich związków, i właśnie jeden z nich się zepsuł, bo mój partner od miesiąca zaczął spotykać się z kobietą, i zostawił mnie dla niej. Mam do niego ogromny żal, bo mógł mnie o tym poinformować, ale nie zamierzam nad tym rozpraszać... Jak byłaś w Bełchatowie zaczął wynosić swoje rzeczy z mojego mieszkania, jak zapytałem się co robi powiedział, że kocha kobietę, która kiedyś znaczyła dla niego wszystko...


     Uwierzcie mi... Nigdy wcześniej nie czułam się tak głupio... Kolejny raz wyszłam na idiotkę... Ale każdy z Was na moim miejscu pomyślałby o tym samym! Nie potrafiłam wydusić z siebie nawet jednego głupiego "przepraszam". Poczułam jak na moją twarz wstępuje rumieniec, dlatego od razu wbiłam wzrok w podłogę. Czułam się jakbym była małym dzieckiem, które zrobiło coś złego, a teraz boi się o tym powiedzieć rodzicom... Każda sekunda ciszy była dla mnie jak godzina... Każdy mój oddech kosztował mnie masę wysiłku, w końcu odważyłam się unieść głowę i lekko się uśmiechnęłam.

- Przepraszam- przełknęłam głośno ślinę patrząc w jego roześmianą twarz- Czy to Cię śmieszy?

- Żebyś ty teraz siebie widziała! Po prostu uwielbiam jak się wstydzisz! Jesteś wtedy zupełnie inną osobą niż zawsze- wybuchnął niepohamowanym śmiechem przytulając mnie do siebie- Oj Madzik, Madzik, Madzik... Co ja z Tobą mam?

- To nie jest zabawne! Wiesz jak ja się teraz czuję?!- krzyknęłam wtulając się w Dominika.

- To jest Twoja nauczka za to, że mnie tak podsłuchujesz zołzo jedna!


     Cały dzień co chwila rzucałam Dominikowi przepraszające spojrzenie... Tak mi było wstyd, że go podsłuchiwałam. Starałam się mu jakoś to wynagrodzić, dlatego bez najmniejszego problemu zgodziłam się na dwutygodniowy wyjazd do Francji. Kochający tatuś uznał, że najlepiej będzie jak wyjedziemy teraz, skoro Kuba i tak ma nienaganne zachowanie jak i wzorowe oceny, a poćwiczyć będzie mógł sobie razem z nim na plaży, więc udało nam się znaleźć bardzo korzystną ofertę i planowaliśmy swój wyjazd na 18 maja (nie wiem jakim cudem Dominikowi udało się tak szybko załatwić wyjazd) do Paryża... Musieliśmy wszystko na szybko załatwiać... Przynajmniej tak myślałam... Ale wszechmocny Woźniak załatwił o wiele szybciej wszystko i nie dość, że spakował Kubę i siebie, spakował również i mnie, wymienił już pieniądze... Po prostu wszystko dopięte na ostatni guziczek! Nie chciał tylko zdradzić, jak tego dokonał... Gdy poruszałam ten temat rzucał tylko zdziwione spojrzenie, wzruszał ramionami i wracał do swojej poprzedniej czynności...
    Jakoś mnie to nie interesowało... Liczyło się to, że Kuba będzie bardzo zadowolony... W końcu plan na 15 dni był tak podporządkowany aby "dzieciak wyszalał się, a w Polsce później był grzeczny jak aniołek"... Niespełnione marzenia ojca... Trudno się mówi! Czeka nas na pewno ciekawa zabawa! Trudno będzie mi poinformować o tym Wojtka... Rozmawialiśmy już na temat meczów Polaków w Lidze Światowej, na których mieliśmy pojawić się razem ze znajomymi, no ale wygląda, że plany się pokrzyżowały...


- Słucham?- miauknęłam odbierając telefon gdy wycierałam swoje mokre ciało w ręcznik.

- A witam moją najukochańszą, najlepszą na świecie, jedyną w swoim rodzaju, najpiękniejszą, najmądrzejszą Madziuleczkę!- wyśpiewał Wojtek a ja zaczęłam się śmiać.

- To wybrałeś moment żeby do mnie zadzwonić- śmiałam się zakładając bieliznę- Wiesz dobrze, że o tej godzinie kończę zajęcia!

- No dlatego zadzwoniłem! Jeny no po prostu powiem Ci, że....

- Że taki foczusie są tutaj, że normalnie ja latam od jednej do drugiej!- krzyknął Endrju zabierając przyjmującemu komórkę- No mówię Ci ja nie wiem, którą wziąć!

- Ty to najpierw kochany Andrzejku wydepiluj klatę i brzuch, bo takiego szopa żadna nie będzie chciała- jęknęłam załamana związując włosy.

- O nie nie nie ! Co jak co, ale nie zamierzam depilować brzucha! Ja rozumiem inne miejsce no ale brzuszek i klata?! Oszalałaś?!

- Jeszcze wspomnisz moje słowa! Będziesz sam jak palec i żadna nie będzie Cię chciała, lub będziesz musiał kochać sie z którąś w koszulce, i spać też bo będzie się brzydziła Ciebie dotknąć!

- A Włodi to może mieć i Ci nie przeszkadza to?!- oburzył się- Zostaw panie, nie twój telefon nie ruszaj!- piszczał najprawdopodobniej bijąc Wojtka.

- W porównaniu do Ciebie to ty masz zbroję!- zrobiłam face palma- Powiedz Wojtkowi, żeby później zadzwonił bo teraz lecę odebrać młodego z treningu, życzę miłej zabawy, i żebyś porwał jakąś gąskę- zaśmiałam się- Kocham Was ciołki!- i posyłając buziaka rozłączyłam się...

  
     Zdecydowanie kontakt Wojtka i Andrzeja polepszył się jeszcze bardziej... Po tym jak poinformowaliśmy każdego o naszym związku, stali się dla siebie milsi, a Andrzej zaczął bardziej akceptował Wojtka... Z czasem ponownie nadawali na tych samych falach, a nawet na o wiele lepszych. Na prawdę trudno było ich oderwać od siebie. Może jest to spowodowane też tym, że nie będą już reprezentować tych samych barw klubowych? Nie wiem... Wiem tylko, że mój związek z Wojtkiem stanie pod jednym wielkim znakiem zapytania... W końcu będzie nas dzieliło z tego co mówi wujek googlemaps prawie 500 km, a nie 170 jak do tej pory!



.........................................................................
Rozdział dwudziesty drugi!
Jesteście zdziwione? :D
Jednak to nie o Madziulkę chodziło! :>
Muszę dodać szybciej, gdyż jutro czeka mnie sporo
pracy....
Nauka, nauka i jeszcze raz nauka...
Do zobaczenia w następny piątek! :D
Pozdrawiam, Magdolka99 ;*

4 komentarze: