sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział XIII



Po treningu:


     Trening SKRY, minął bardzo szybko. Kuba był wniebowzięty bo Misiek Winiarski zgodził się zabrać młodego do siebie, żeby razem ze swoim synem wyszaleli się i dali odpocząć rodzicom. Na następny dzień oczywiście byłam już umówiona na obiad, bo Dagmara nie wybaczyłaby sobie, jakbyśmy nie wpadli.
     Gdy Dominik prowadził zażartą dyskusję z Szamponem i Winiarem, ja zaczęłam oglądać trofea bełchatowskiej drużyny. Mają czym się chwalić… Oglądając puchar Mistrza Polski z ubiegłego sezonu, dostrzegłam stojącego za mną Wojtka.

- Hej- uśmiechnęłam się lekko nie odrywając wzroku od trofea.

- Cześć- stanął obok mnie i również spojrzał na puchar- Miłe wspomnienia…

- Na pewno miłe- obróciłam twarz lekko w stronę siatkarza- Nie mieliśmy jakoś czasu porozmawiać- szepnęłam.

- Właśnie dlatego tutaj jestem… - podrapał się po głowie- Dasz może radę się wyrwać?

- Muszę zapytać taty czy mi pozwoli- jęknęłam a za chwilę zaczęłam się śmiać- O 21 muszę odebrać Kubę od Winiara, wyrobisz się?

- Zależy z czym- zaczął się głośno śmiać po czym odchrząknął widząc moją winę- Przepraszam, nie wypadało…

- Poczekasz na mnie pod halą? Pójdę powiedzieć chłopcom, że jadę z Tobą- uśmiechnęłam się lekko, a gdy Włodarczyk pokiwał twierdząco głową, skierowałam się do Wrony bo tylko jego mogłam znaleźć.

     Oczywiście Endrju spojrzał na mnie wymownie. Gryzł się w język, żeby nie powiedzieć jak zapewne nasze spotkanie się skończy, jak według niego spotkanie ma się skończyć, na szczęcie obyło się bez zbędnych komentarzy.
     Gdy wyszłam z hali, od razu usłyszałam trąbienie samochodu. Podeszłam do niego i wsiadłam.

- Ale z Ciebie dżentelmen nie ma co- mruknęłam zapinając pasy.

- Ale z Ciebie miła osoba nie ma co- zaczął się śmiać odjeżdżając spod Energii.

- Gdzie mnie zawozisz?- spytałam oglądając środek samochodu

- Do lasu- nadal się śmiał- Tak możesz zajrzeć do szafek…

- Skąd wiesz, że chcę zajrzeć do szafek?- jęknęłam otwierając jedną z nich i zaczęłam przeglądać płyty.

- Karol z Andrzejem opowiadali, że masz bzika na punkcie samochodów i poznajesz ludzkie wnętrze po tym jak o niego dba.

- Oni to jednak mają niewyparzone dzioby- mruknęłam patrząc na Wojtka i zaczęłam się głośno śmiać- Mogę się założyć, że widząc pierwszy raz moje zdjęcie z Endrju lub Karollo nigdy nie sądziłeś, że taka osoba może mieć aż tak zaskakujące hobby co?

- To jest jedna z rzeczy, która mi się w Tobie podoba- puścił mi oczko a na moje policzki od razu zmieniły swój kolor- I jeszcze lubię patrzeć jak się rumienisz..

- Nie mieliśmy porozmawiać o czymś?- odchrząknęłam patrząc na swoje dłonie.

-Nie jestem typem mężczyzny, który preferuje jednorazowe numerki- westchnął parkując pod klatką.

- Tutaj mieszkasz?- spytałam szybko bojąc spojrzeć się na siatkarza.

- Zaczęłaś temat to go teraz kontynuuj- zaśmiał się wyłączając silnik- Tak tutaj mieszkasz… Wejdziesz do środka?- pokiwałam tylko twierdząco głową po czym wyszłam z pojazdu.


    Powoli udałam się za siatkarzem do jego mieszkania. Było cudownie urządzone. Duży salon z ogromną kanapą na środku, mnóstwo półeczek na których leżały trofea i wisiały niektóre medale i jeszcze zdjęcia… Coś co kocham najbardziej… Nie pytając o pozwolenie zaczęłam rozglądać się po mieszkaniu, czując się w nim, jakbym tutaj już była.


- Napijesz się czegoś?- zapytał Wojtek gdy weszłam do kuchni.

- Idź się rozpakować a ja zrobię nam coś do picia- uśmiechnęłam się lekko stając przy siatkarzu- Zrobić Ci też coś do jedzenia?

- Jesteś moim gościem, więc to ja….

- Idź się rozpakować, dobrze wiem jacy to jesteście po treningach- zaśmiałam się podnosząc głowę by spojrzeć na twarz Wojtka.

    Pech chciał, że zatrzymałam wzrok na jego wargach, które teraz ułożyły się w ten rozbrajający uśmiech, na który mogłabym patrzeć cały czas. Był taki szczery, po raz pierwszy dzisiejszego dnia. Widocznie Włodarczyk ściągnął już tą maskę, która cały czas towarzyszyła mu. Opamiętałam się dopiero gdy poczułam dłoń przyjmującego na moim policzku… Po tym jak się zgarbił sądzę, że chce mnie pocałować… W sumie to jest różnica… Dwa metry, a metr siedemdziesiąt sześć… W sumie na kobietę jestem niby wysoka, ale jak żyje się całe życie wśród takich olbrzymów to ma się kompleksy… Z moich rozmyśleń wyrwał mnie pocałunek Wojtka… Był taki delikatny, niepewny… Z trudem powstrzymałam się, żeby go od siebie odepchnąć.

- Jak już mówiłem, nie jestem typem mężczyzny, który preferuje jednorazowe numerki- szepnął zakłopotany.

- A ja niestety jestem typem kobiety, która preferuje tylko jednorazowe numerki…



...........................................................................
Rozdział trzynasty :)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Zostawcie po sobie jakiś znak.
Może to być obojętnie co, naprawdę!
Chciałabym wiedzieć kto czyta to opowiadanie
i ile osób czyta.
Kto ma własne opowiadanie, 
dobrze wie jak bardzo motywują komentarze.
Jeżeli przeczytacie zostawcie po sobie jakiś ślad.
Pozdrawiam, Magdolka99

11 komentarzy:

  1. uu no to biedakowi dokopała :D
    biedny Wojtuś :'c
    super <3
    czekam na więcej ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No to nie źle mu dowaliła tym tekstem :) Mam nadzieję, że dojdzie do tej rozmowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda jak już zauważyłaś jest specyficzną osobą ;)

      Usuń
  3. Super rozdział ale mam nadzieje ze przestanie mu do gryźć (kosmetyczka) kiedy następny ?????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahhahahah :D Zobaczymy co da się z tym zrobić :) Kolejny rozdział już jest, a kolejne pojawią się w weekend :)

      Usuń
  4. ���� miód malina!
    Kiedy next?

    OdpowiedzUsuń